when there's no freaking cardiac output!

piątek, 28 czerwca 2013

friends

Tym razem to nie ja wracałam w porze pośniadaniowej do domu. Dziś to ode mnie ludzie wyruszali w swoich kierunkach. Najedzeni, nawodnieni mocną małą czarną, trochę niewyspani, ale za to w świetnych humorach i z pozytywnym nastawieniem do bezsłonecznej rzeczywistości. Lubię takie poranki. I to nic, że zarwaliśmy noc Że neonowy lakier na paznokciach ucierpiał, bo nie chciało nam się iść do kuchni po otwieracz do butelek i kombinowaliśmy jak sobie bez niego poradzić. Że trzeba na cito ogarnąć mieszkanie, bo syf jest niemiłosierny. Liczy się to, że impreza pożegnalna się udała! Bardzo ^^

Jest co wspominać. Stanowimy sprawdzoną paczkę przyjaciół, która przeszła razem wiele. Mamy własny język, który tylko my rozumiemy. Łączą nas prosektoryjne doświadczenia, udupianie na biochemii, budowanie obwodów na biofizyce, rycie ziółek i recept na farmie, wywalanie z zajęć (taaak - raz nawet wywalili mnie po 30 sekundach - uff - nie jestem ideałem!), zdana interna, zbiorowe potakiwanie głową, że oczywiście panie doktorze - słyszeliśmy ten szmer nad sercem. Ba! Nawet smród gnijącego ciała na sądówce jest elementem spajającym! 

Możecie się śmiać albo nie wierzyć, ale te studia bardzo mocno zbliżają do siebie ludzi. Pozytywne doświadczenia, a w zasadzie głównie te negatywne i przykre potrafiły scalić oraz zacieśnić więzy pomiędzy jednostkami, które 6 lat temu losowo zostały przydzielone do jednej grupy, i odgórnie skazane na swoje towarzystwo. Przeszliśmy ciężki obóz przetrwania. Pokonaliśmy wroga. Wygraliśmy z własnymi słabościami.  Z własnym JA. Odnieśliśmy sukces. Nie pozabijaliśmy się w trakcie.  

Mega przyjemną rzeczą jest świadomość, że ja sama mam do kogo tu wracać. Oni stworzyli mi tu Studencką Rodzinę i wspierali w trudnych momentach. Nigdy nie zawiedli. I to jest naprawdę zajebiste uczucie. :) 

A teraz pora na finalne pakowanie. Czas na ostateczną wyprowadzkę. 
Jutro oficjalnie zamykam spory rozdział mojego życia. 



13 komentarzy:

  1. Zawsze masz do kogo wracac ;) obiecalam sernika doczekasz sie tylko mam teraz maly sajgon z papierami na pielegniarstwo, i jeszcze sie przeziebilam ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana:))))))))))

      wracaj do zdrowia! :*

      Usuń
    2. Cześć mojej grupy(większa bo ja to raczej outsider jestem ) się tak zżyli że krzyżówki z hasłami z przeżyć układają a dopiero 3 lata minęły

      Usuń
    3. więc masz jeszcze trzy lata żeby się z nimi scalić :) bo warto!

      Usuń
    4. Ależ ja mam bardzo dobre stosunki z grupą , po prostu mnóstwo wspomnień powstaje na imprezach i wspólnych wyjazdach a ja ani 1 ani 2 rzeczy fanem nie jestem :)
      Ale raz stałem się bohaterem 1 z haseł bo innym mocno scalającym elementem życia są studia

      Usuń
  2. To zazdroszczę tak zgranych ludzi :) Ja mam wrażenie im młodsze roczniki tym jest gorzej, przynajmniej u mnie i o ludziach z leku (do ktrórych sama należę;)) nie mam zbyt dobrego zdania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wydaje mi się, żeby to była kwestia młodszych roczników. Sądzę, że to zwyczajnie zależy od ludzi, na których się trafi :)

      Usuń
  3. jak smutaśnie :( tak jakoś :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee tam smutaśnie! Przede mną wakacyjna przygoda i mam nadzieję, że mega fajny staż! :)

      Usuń
  4. kolejny etap za drzwiami , czas na otwarcie kolejnych drzwi - powodzenia SKALPEL
    p.s. tylko nie Dziękuj za pozytywne życzenia - jestem przesądna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie będę dziękować - ani mi to w głowie ;)

      powiem tylko - witaj przygodo!

      Usuń
  5. Marzę, żebym sama mogła polegać na ludziach wokół mnie, bo na razie niestety nie ma szans, żeby się aż tak zżyć, za bardzo się różnimy...niestety.
    Pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też się różnimy! W zasadzie każdy z nas jest inny i prowadzi totalnie odmienny styl życia. Ale przecież przeciwieństwa się przyciągają, przynajmniej nudą nie wieje, a udupianie na studiach łączy ludzi :P

      Usuń