To tak. Wesele było fantastyczne! Na całą imprezę przesiedziałam może ze trzy kawałki, bo albo coś jadłam, albo musiałam się napić. Całość była doskonale zorganizowana, jedzenie było przepyszne, towarzystwo idealnie zgrane i potrafiące się cudownie bawić. Śmiało mogę powiedzieć, że my - młodzi - rozkręcaliśmy zabawę i mimowolnie wyciągaliśmy na parkiet starszych gości. :)
I proszę Państwa kto złapał bukiet, i mógł szpanować przez resztę nocy welonem wpiętym we włosy? No kto? Kto? Tak jest! JA! ;D Chłopaczek, któremu trafił się krawat (a konkretniej, który dostał krawatem prosto w twarz) okazał się być całkiem całkiem, a nawet bardziej niż całkiem całkiem, także nie miałam nic przeciwko gościom skandującym i namawiającym nas do różnych zwariowanych rzeczy. :P On też wydawał się być usatysfakcjonowany wyborem losu, ponieważ spędziliśmy potem znaczną część czasu w swoim towarzystwie dzieląc się wspomnieniami o dzieciństwie Pana Młodego i nie tylko. Miło było jednym słowem. ;)
I proszę Państwa kto złapał bukiet, i mógł szpanować przez resztę nocy welonem wpiętym we włosy? No kto? Kto? Tak jest! JA! ;D Chłopaczek, któremu trafił się krawat (a konkretniej, który dostał krawatem prosto w twarz) okazał się być całkiem całkiem, a nawet bardziej niż całkiem całkiem, także nie miałam nic przeciwko gościom skandującym i namawiającym nas do różnych zwariowanych rzeczy. :P On też wydawał się być usatysfakcjonowany wyborem losu, ponieważ spędziliśmy potem znaczną część czasu w swoim towarzystwie dzieląc się wspomnieniami o dzieciństwie Pana Młodego i nie tylko. Miło było jednym słowem. ;)
Taniec niespodzianka po oczepinach również wypalił. Ulokowałyśmy z dziewczynami Młodą Parę na środku parkietu, posadziłyśmy ich na krzesełkach, gości rozstawiłyśmy w półkole i jak lekkie idiotki zaczęłyśmy podrygiwać w rytm specjalnie wybranej muzyki tylko pozornie bez żadnej choreografii. Młody początkowo łypał na mnie złowrogo wysyłając niewerbalny komunikat aj kil ju i pytająco spoglądał na Młodą, lecz siedział cierpliwie, i grzecznie czekał na rozwój wydarzeń.
Dopiero po jakiś 30 sekundach naszego wydurniania przyłączyła się do nas Świeżo Upieczona Żona, co wprawiło Nowego Męża w totalne osłupienie (na filmiku widać jak opada mu żuchwa!) i od tego konkretnego momentu zaczęło się nasze ukartowane show. Układ był, fun był, ogień był, a z każdą kolejną chwilą na twarzy Młodego pojawiał się coraz to większy i szerszy uśmiech. Dosłownie - on promieniał jak słońce! ;D Więc założyłyśmy, że mu się podobało, co potwierdza fakt, że jeszcze żyję i mam się bardzo dobrze. :)))
A masz filmik z tego tanca?:D z checia bym obejrzala:D
OdpowiedzUsuńGdy się zobaczymy, to Ci go włączę! ;D Więc jeśli jesteś aktualnie na obczyźnie, to wpadaj :)
UsuńDokładnie o tym samym pomyślałam ;) Filmik prosimy!
OdpowiedzUsuńNoł wej żebym go upubliczniła ;D
UsuńBuuuuu...jakoś przeżyję ;)
UsuńDawaj filmik, albo sama przyjdę do Ciebie w nocy i sobie go obejrzę ;P Bo nie wierzę w to co przeczytałam (zazdrościć dobrego humoru i chęci do życia) :)
OdpowiedzUsuńTo wpadaj! Stawiam wino! ;D
UsuńFajne są takie akcje niespodzianki :D
OdpowiedzUsuńFajne! Tym bardziej, że zupełnie nikomu przez myśl nawet nie przeszło, że coś takiego możemy odstawić :)
Usuń