when there's no freaking cardiac output!

wtorek, 2 lipca 2013

izba

Po powrocie do mojego ukochanego miasta i wniesieniu wszystkich rzeczy do mieszkania stwierdziliśmy z rodzicami, że spokojnie mogłabym pretendować do nagrody Zbieracza Roku. Jest tego tak masakrycznie dużo, że chyba nie będę w stanie rozpakować wszystkiego i zwyczajnie po porządnej segregacji zniosę część swojego dobytku do piwnicy. Poleży z rok, góra półtora i ponownie ujrzy światło dzienne w momencie wyprowadzki z domu rodzinnego. Innego wyjścia nie widzę. No chyba, że nagle w magiczny sposób powiększy nam się metraż. ;)

Korzystając z bezdeszczowej i słonecznej pogody wybrałam się wczoraj do izby by złożyć komplet dokumentów. Podanie na staż dostarczyłam tam jeszcze w kwietniu, więc musiałam donieść tylko przepustkę od lekarza, dwie fotki i wniosek o wydanie OPWZ. Ubrałam się ładnie, pomalowałam paznokcie na żółto, założyłam szpilki i wyruszyłam w miasto. 

Weszłam do środka i na dzień dobry Pan Pilnujący Wejścia wyjechał mi z tekstem - witam panią doktor! Rozglądnęłam się bacznie dokoła, lecz nikogo innego poza nami nie było, więc błyskotliwie jak na ciemną blondynkę przystało stwierdziłam, że to przywitanie było skierowane do mnie. :P Moje ego zostało próżnie połechtane, ale od czasu do czasu przecież można, prawda?

Pani obsługująca dział stażystów niczym nie przypominała pani z dziekanatu (mimo że moja pani dziekanatowa była w stosunku do mnie nad wyraz uprzejma). Różniło ją wszystko! Począwszy od eleganckiego kostiumu i stonowanego makijażu, a skończywszy na szerokim uśmiechu i pokładach cierpliwości. Skok cywilizacyjny w podejściu oraz traktowaniu ludzi był wyraźnie odczuwalny. ;D 

Zostałam poczęstowana sokiem(!) i ciasteczkiem(!), co w dziekanacie byłoby nie do pomyślenia. W sumie w dziekanacie grzechem ciężkim było przerwanie rytuału picia herbatki i wcinania słodkości w czasie teoretycznych godzin otwarcia. Groziło za to albo negatywne nastawienie do studenta, albo długie czekanie na łaskawe zaproszenie do środka. Heh ;] No ale pomijając wątek żywieniowy całość spotkania przebiegała w miłej oraz życzliwej atmosferze, od czasu do czasu nawet przeplatanej żartami, które padały z ust owej pani.

Zastanawia mnie tylko jedno - czy aby nie jest to taki specjalny wybieg, który ma nas zjednać i pozytywnie nastawić. Bo przecież niedługo każą nam płacić izbowy haracz, co dla naszych portfeli na pewno przyjemne nie będzie.  ^^

13 komentarzy:

  1. Odkrylam podobny problem w czasie przeprowadzki :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już się finalnie przeprowadziłaś tam hen daleko?

      Usuń
    2. Oj niee, zwykla przeprowadzka na terenie miasta:-*

      Tam hen daleko to jeszcze nie teraz:-D

      Usuń
  2. Pani z dziekanatu była osobą, która bez problemu mogła utrudnić Ci drogę po OPWZ. A to jakiś papier gdzieś by zaginął, a to coś tam, a to termin minął, a to dziekana nie ma, a to mi przykro proszę przyjść za rok. Pani z dziekanatu wiedziała dobrze, że jak Ci się nie podoba to i tak do niej wrócisz. A w izbie to masz większą możliwość stwierdzenia: to pójdę do innej izby i takiej pani będzie łyso. Pani z dziekanatu nie widziała w Tobie przyszłego lekarza, tylko marnego studenta któremu się udaje zdać egzaminy, ale nadal jest on marnością. Izba jest dla lekarzy (mimo że mają nawet OPWZ ale to już lekarze).

    A co do ciasteczek i soku (btw. u mnie też był sok, i kawa też, i nawet ksero!!), to jak sama zauważyłaś ale niebawem będziesz płacić izbowy haracz (u Ciebie chyba na stażu nie, a u mnie 10 zł/mies) i te ciasteczka to sobie już w pewien sposób sama opłacisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie jak tak? Też będą ze mnie zdzierać:P Bo ja przeniosłam się tam, gdzie Ty w zeszłym roku byłeś w odwiedziny u jednej ze swoich koleżanek xD Czaisz, nie? ;P Musisz czaić ^^

      Chyba, że mówisz o tej izbie, która jest na terenie mojej eks-uczelni - to wtedy być może, aczkolwiek nie interesowałam się tym, więc nie wiem^^

      Więc skoro będę płacić to za jakiś czas poproszę o czekoladowe ptasie mleczko albo malinowe delicje wedlowskie, a nie jakieś tam zwykłe kruche ciasteczka ;D

      Usuń
    2. Heh... miałem na myśli rejon Twojej eks-uczelni :P

      a kruchymi ciasteczkami nie wybrzydzaj :P ledwo indeksu się pozbyłaś a już masz zachcianki jak kobieta w ciąży :P

      Usuń
    3. wiesz co? wiesz co? chcesz mi powiedzieć, że przytyłam i wyglądam jakbym była w ciąży? xD

      Usuń
    4. i znowu będę musiała przeprosić się z sałatą, i wodą mineralną!

      ajdontlajkju! :P

      Usuń
  3. A czemuż to w regionie jej Ex-uczelni nie trzeba płacić ? -nic takiego na stronie izby nie widzę ;O

    Ja to nie wyobrażam sobie ponownego zamieszkania w domu rodzinnym, wychodzę z założenia że wyprowadzka to droga 1 w stronę :)

    Pozdrawiam z Polskich tatr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się zwyczajnie nie opyla wynajmować mieszkania samej, bo opłaty zeżarłyby mi sporą część stażowej pensji, a wynajmować z kimś obcym nie mam ochoty.

      Za to kontakt z Rodzicami mam bardzo fajny, więc powrót do domu na pewien czas nie stanowi dla mnie większego problemu ani tym bardziej kroku wstecz;) A Oni się cieszą, że mają córkę marnotrawną u siebie i mogą ją dokarmiać. ;D

      Usuń
  4. Spoko, przedstawiam swoje odczucia każdy jest inny :D
    No ta pensja lekarza stażysty to "śmiech na sali" można powiedzieć że "na waciki"

    OdpowiedzUsuń