when there's no freaking cardiac output!

czwartek, 29 sierpnia 2013

Apotheke

Miasteczko, w którym przebywałam jest dość popularne wśród zagranicznych turystów. Na każdym kroku można było usłyszeć mix najróżniejszych obcych słów, a widok nie-białego koloru skóry i jednolitych par wcale nie wywoływał taniej sensacji czym byłam naprawdę mile zaskoczona. Czuć było, że kurorcik z niegdyś zaściankowego zrobił się lekko europejski. A to cieszy. 

Tak się złożyło, że musiałam się wybrać na wycieczkę do miejscowej apteki. Stanęłam grzecznie w kolejce i chciałam zatonąć w rozmyślaniach, ale nie było mi to pisane. Przed moimi oczami rozgrywała się międzynarodowa scenka. 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Polacy na wakacjach

Jeśli ktoś mi jeszcze raz powie, że Dworzec Zachodni PKS w stolicy jest czysty i ładny to mu zafunduję wizytę u okulisty, i jeśli zajdzie taka konieczność również ewaluację zdolności do podejmowania w miarę obiektywnych decyzji. Takiego syfu dawno nie widziałam. 

Ledwo postawiłam na nim nogę, a od razu natknęłam się na pana z wytatuowanymi kreskami na oczach, który zaprosił mnie do degustacji wysokoprocentowych alkoholi nieopatrzonych banderolą. Bukiet smaku miał być jedyny i niepowtarzalny. Szał na dzielni. Nie skusiłam się. Stchórzyłam i wolałam nie ryzykować wzrokiem, bo i tak ślepa jestem :P 

środa, 7 sierpnia 2013

urlop

I nadszedł ten długo wyczekiwany moment w moim życiu. Moment, który na pewno zapisze się w mojej pamięci. Czas na ostatnie studenckie (a w zasadzie po-studenckie) wakacje. 

Z sieci nie znikam, lecz szczerze wątpię bym znalazła czas na wrzucenie tu czegokolwiek. No dobra - może i czas bym znalazła, ale blogowanie mi teraz zupełnie nie w głowie, bo co innego zaprząta obecnie moje myśli.

wtorek, 6 sierpnia 2013

balowałabym

Drugi całkowicie weselny weekend za mną. Niestety tym razem nie miałam okazji wejść w posiadanie welonu, lecz mimo to imprezę zaliczam do baaardzo udanych. Zwłaszcza pod względem nowo zawartych kontaktów. ;)

czwartek, 1 sierpnia 2013

shopping

Byłam na zakupach. Cel szczytny - sukienka, która nadawałaby się i na letnie wesele, i na wyjście gdzieś wieczorem, i ewentualnie do pracy pod fartuch. :P Przeceny są, rozmiarówka też jest (tzn są rozmiary malutkie i bardzo duże - tych po środku nie ma, ale mnie akurat to nie przeszkadzało), więc nic nie stało na przeszkodzie by wyruszyć w miasto na podbój galerii.