when there's no freaking cardiac output!

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

już po

Święta dobiegły końca. Dałam się ponieść kuchennej energii produkując w tym roku trzy babki wielkanocne, dwa makowce (tak, tak, sama mieliłam mak!) i dwa serniki z rodzynkami. Mazurek też był, lecz wyszedł tak przeraźliwie słodki, iż osobiście nie byłam w stanie zjeść więcej niż jeden malutki kawałek. ;D 

Zły 'ludź' zabrał mi godzinę snu zmuszając do przestawienia zegarka nad czym bardzo ubolewam. Śniegu miałam i mam po kokardę. Królika ulepiłam, w poniedziałek porzucałam się nawet śnieżkami w ramach modyfikacji tradycji śmigusa-dyngusa. I to żadna ściema z okazji prima aprilis! Prawda najprawdziwsza :P

Był też czas na przemyślenia i chwilę wytchnienia od codziennego życia. Na podjęcie kluczowych decyzji, od których uciekałam przez ostanie kilka miesięcy. Na spotkania z długo niewidzianymi przyjaciółmi i babskie ploty. Na wieczory z lampką wina w towarzystwie bliskich osób. 

Mimo całego trzy dniowego biegu przedświątecznego i w sumie bardzo krótkich świąt sensu stricto udało mi się odpocząć i dobrze spędzić dany mi czas. Po raz pierwszy od nie pamiętam kiedy nie mam wrażenia, że całość przebiegała według utartego i wyświechtanego schematu. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale jestem niesamowicie spokojna i wyciszona, co rzadko mi się zdarza, a co szalenie mi się podoba! 

I dodatkowo niezmiernie się cieszę, że przede mną jeszcze całe dwa dni w domu!

12 komentarzy:

  1. Babki, makowce, mniam! Tylko dręczą mnie te rodzynki w serniku :P
    Nie ma co narzekać na pogodę, 2 lata temu w maju było więcej śniegu niż teraz :)
    Pozdrawiam z nadzieją, że Święta były udane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej były :)

      Rodzynki być muszą! W mojej rodzinie nie tolerują sernika bez rodzynek :P A gdy jeszcze dorzuci się czekoladową polewę to są w siódmym niebie! ;D

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ja tam się Buki boję po dziś dzień. ;>

      Usuń
    2. Mi jej było bardziej szkoda.

      Chciała się przecież z kimś zaprzyjaźnić. :<

      Usuń
  3. Trzeba było zrobić mazurek pomarańczowy - niby słodki a gorzki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepisem byś się podzielił ;)

      Usuń
    2. Robisz spód ma mazurek jaki tam umiesz/lubisz
      Myjesz 4 pomarańcze i 2 cytryny , wycinasz wszelkie skazy skórki a następnie mielisz w maszynce te owoce (tak całe ze skórą)
      Zmielone owoce przelewasz/przekładasz do garnka , wsypujesz 1,5 szklanki cukru,zagotowujesz i gotujesz chwilę (tak z 5 min myślę że starczy ale 10 też nic nie zepsuje ) "gasisz" palnik i wsypujesz suchą !!! galaretkę albo 2 (będzie bardziej lub mniej sztywne nadzienie) mieszasz by się rozpuściła i zostawiasz do ostygnięcia
      Przekładasz na spód gdy już będzie geste

      Usuń
    3. Bóg Ci zapłać :P

      Skorzystam na bank, gdy tylko zje się to wszystko, co obecnie zalega w lodówce. Myślę, że koniec kwietnia to pierwszy najbardziej realny termin :) Dam znać jak mi poszło :)

      Usuń
    4. Naprawdę serdecznie polecam
      Kolor- piękny
      Smak niby słodycz ale nie za słodki bo przełamany
      A wykonanie banalne

      Usuń
  4. ciast nie piekłam bo to i szkoda tyle bogactwa na zatracenie posłać , ale za to w fabryce zakupione tez niczego sobie .Natomiast mój kochany - TFUUU- teść udał że o czasie nie wiedział i się przyturlał godzinę wcześniej . Serce świąteczne miałam i na mrozie za brama godzinę nie przetrzymałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miłosierdzie okazałaś, bowiem podróżnego w dom przyjęłaś :) chwali Ci się to!

      Usuń