Brzozowy koszmar powrócił ze zdwojoną siłą. Zaczęło się wczoraj z samego rana, gdy zachciało mi się wyjść na zewnątrz i oficjalnie rozpocząć sezon joggingowy. Piękna pogoda, pełnia słońca, cieplutko, więc nawet moje wrodzone lenistwo musiało zdezerterować, Optymistycznie wyleciałam z domu przed 9:00 zapuszczając ulubioną empetrójkową playlistę i ...
... wróciłam pokonana z czerwonymi oczami oraz zmaltretowaną chusteczką. W pokoju miałam prześliczne tulipany, które jak na złość zaczęły wesoło rozkwitać, co dobiło mnie już kompletnie. Brutalnie zarządziłam im eksmisję oferując najdalszy kąt mieszkania na co niechętnie przystały i w ramach protestu zatrzymały swój etap "pączkowania" w stadium półotwartym. Ja natomiast w akcie rozpaczy zalałam spojówki kromonami i bezwiednie padłam na łóżko czekając aż mi przejdzie.
Kocham wiosnę, kocham brzozy, kocham pyłki!
znam ten ból, okres pylenia - okres wiecznie cieknącego nosa
OdpowiedzUsuńnos to jeszcze pikuś, gorzej z patrzałkami :/
UsuńJedno i drugie upierdliwe. Skuteteczny dwupak demotywacyjny "let me lie and dieee" :P
Usuńja pierdziulę , mam alergika 3 stopnia w domu - na wszystko jest uczulony, ale dzięki medyczce jest zaleczony
OdpowiedzUsuńmoja sis jest alergikiem all inclusive od maleńkości z całym pakietem atrakcji i gratisowych wysypek, a mnie najwidoczniej porwało ufo i zaszczepiło część jej genów, gdyż aktualnie się odwadniam oczami i nosem :/
Usuńprzewalone na całej linii