when there's no freaking cardiac output!

poniedziałek, 6 maja 2013

ryli?!

Zajęcia z paczania. Podpieram ścianę i staram się oddychać w miarę regularnie, i spokojnie, i myśleć o czymś przyjemnym, bo doktor akurat wesoło majstruje igłą przy oku starszej pani. Takie tam spuszczanie płynu z przedniej komory by obniżyć ciśnienie śródgałkowe (czytaj: oko wycieka!). 

Wszystko mogę znieść (nawet poćwiartowane zwłoki na zajęciach z sądówki to przy tym pikuś), ale jest mi autentycznie niedobrze, gdy ktoś komuś robi dziwne rzeczy z oczami. Sama mogę sobie dłubać/dotykać/płukać/wyciągać masę rzeczy z oka, ale jak jestem świadkiem tego typu sytuacji u innych, to momentalnie mnie mdli, uderza mnie fala gorącego powietrza znad Sahary i widzę ciemność. W sumie nie wiem dlaczego tak reaguję, lecz tak jest i muszę z tym żyć. Jakoś. 

Tak więc stoję sobie i stoję, i modlę się w duchu by ten koszmar się skończył, gdy do moich uszu dociera rozmowa pielęgniarki z pewną lekarką. 

pielęgniarka: pani doktor, bo pani X, która jest dziś zapisana do operacji zaćmy skoczyło ciśnienie
dr: ile ma?
pielęgniarka: górne dwieście
dr: no i?
pielęgniarka: no i anestezjolog jej nie znieczuli 
dr: no i?
pielęgniarka: może zleci jej pani coś na obniżenie na szybko?
dr: ja?
pielęgniarka: ale jeśli jej się nie unormuje to spadnie na inny dzień
dr: spadnie to spadnie
pielęgniarka: o.O
dr: proszę pani - my tu nie jesteśmy od ratowania życia tylko od naprawiania oczu; jak pani chce proszę  bardzo - zamówimy transport na internę i tam jej obniżą, bo my tu nawet kaptoprilu nie mamy 

Eee dafuq?! Absurdalność całej sytuacji była niesamowita. Primo - jak to nie są od ratowania życia? Że jak okulistyka to niby już nie szpital tylko mechanik? Secundo - jak to nie ma leków? To w końcu gdzie ja niby jestem? W klinice czy w fabryce soczewkowo-rogówkowej? A gdyby babce faktycznie coś się działo to co wtedy? W imię Ojca i Syna, i módlmy się żeby któryś z izbowych pacjentów miał chociażby nitro albo epi w penie? No bez kitu, ździebko chore to jest.  

Swego czasu głośno było o sytuacji, w której jeden z pacjentów spadł ze schodów i do 'szpitala' sprowadzono eskę, bo żaden z okulistów nie czuł się na siłach by cokolwiek zrobić, i tylko grzecznie pilnowali by gość nie stracił przytomności. Gdy opowiadał mi to kolega nie chciałam wierzyć, lecz kiedy tak stałam sobie pod tą ścianą i na własne gały zobaczyłam, że takie rzeczy mają miejsce zwątpiłam już doszczętnie.

Witki mi opadły i nie mogą się podnieść do chwili obecnej. :/



13 komentarzy:

  1. Oj co się dziwisz dzisiaj każdy klepie po kilka procedur (tych z odpowiednią punktacją )z pamieć i nic więcej
    Taki system,świat i cena wąskich specjalności
    Cóż poradzić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, naiwna jeszcze jestem i pewnie masz racje.
      heh ;]

      Usuń
    2. Zawsze wywoływały we mnie pewnego rodzaju "ciekawość" szwy przy przeszczepie rogówki
      https://encrypted-tbn2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcT46AWH-TO4fr2i85xRDXQSXHQG6DNtYDFjk5Jx1rLXD8nit5yiJA

      Usuń
    3. Błagam Cię, zostań choć odrobinę naiwna do końca, zyskasz wtedy miano Lekarza-Człowieka :)

      Usuń
    4. Chciałabym :) O taaaaak bardzo bym chciała nie zginąć w tym całym syfie i nie stracić gdzieś po drodze siebie;)

      Usuń
  2. Słabo mi się zrobiło jak czytałam o tym oku - dzięki :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to teraz wyobraź sobie jakie to musiało być paskudne na lajfie!

      Mnie było autentycznie niedobrze i ponoć nawet lekko zbladłam :P

      Usuń
  3. Dlatego ja zrezygnowałam z opcji laserowej korekcji wzroku (mimo że mama zaproponowała, że mi zafunduje) - jak myślę, że ktoś miałby grzebać IGŁĄ w moim oku (w celu znieczulenia) to mi na duszy baaardzo źle.

    To widzę, że okuliści to jak dermatolodzy? Tylko tamci to bardziej kosmetyczka, no a tu to nie wiem... Trochę hydraulik (skoro piszesz o spuszczaniu płynu), ale tak nie do końca, nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja tego właśnie nie ogarniam jak można leżeć sobie jak gdyby nigdy nic w znieczuleniu miejscowym i bez spiny pozwalać bawić się obcej osobie własną gałką!

      Hmm... mnie tu pasuje jak nic słowo 'mechanik od jednej części' :>

      Usuń
  4. Dlatego my filmiki oglądaliśmy na youtubie.

    A co do tego, że okulista to okulista, to na bioetyce profesor mówił, że do orzekania o śmierci pnia mózgu raczej nie wzywa się okulisty. Więc coś z tym ratowaniem życia jest;]

    Btw. jak pilnowali żeby nie stracił przytomności?? Mówili: proszę nie tracić przytomności, karetka już jedzie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Według 'ludowych podań' uważnie obserwowali sytuację z bezpiecznej odległości starając się wymodlić w duchu błyskawiczny przyjazd czerwonych :P

      Usuń
  5. Ja to mam ubaw, jak słyszę że dermatolodzy swego czasu jeździli w karetkach :D pamiętam, że i okulista się też kiedyś znalazł :D ale jakoś szybko z podstacji wybył :D
    mam trochę znajomych - czerwonych i o wielu takich kwiatkach słyszałam, także mnie chyba już w życiu nic nie zdziwi :D i brak kaptoprilu na oddziale szpitalnym też :Djak patrzę, jak niektorzy szpitalni specjalisci garną sie do ratowania czyjegos zycia, to mnie krew normalnie zalewa. Chociaż i z tymi pogotowianymi też bywa różnie, tak jak i wszędzie :)

    Sama wybieram się na pielęgniarstwo w tym roku, ale jak tak patrzę na niektórych lekarzy witki mi opadaja dosłownie :)strach sie bać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do zespołów rm to psychiatrzy też się zdarzali :P

    OdpowiedzUsuń