Ostatnie niedzielne przedpołudnie. Kościół. Ksiądz, który jest lekko natankowaty, aczkolwiek zupełnie nieszkodliwy i klątwa mu nie groźna. Przy bliższym poznaniu zdecydowanie zyskuje. Ot, taki starszy, czarujący i uprzejmy pan.
Kiedyś zaspałam na "swoją" mszę i tak się złożyło, że trafiłam na kolejną celebrowaną przez niego. Pamiętam jak się strasznie zirytowałam, gdy grzmiał z mównicy używając natankowej retoryki i składni. Mówił wtedy chyba o szóstym przykazaniu i co drugie zdanie wtrącał wiedz, że coś się dzieje patrząc takim hmm... obłędnym wzrokiem skopiowanym zapewne z ytube'a. Jego target odbiorców w 95% składa się z osób w wieku mooocno zaawansowanym, reszta to takie sieroty z przypadku jak ja, więc akurat wtedy przestroga o stosowaniu tabsów, wpadkowej ciąży pozamałżeńskiej i straszeniu piekłem na nic się zdały.
Tak czy siak - od tamtej pory wyczaiłam mniej więcej jego rozkład kazań i z biegiem czasu stałam się fanką numer jeden. Gość co ma teksty czasami - głowa mała! ;D
Tak czy siak - od tamtej pory wyczaiłam mniej więcej jego rozkład kazań i z biegiem czasu stałam się fanką numer jeden. Gość co ma teksty czasami - głowa mała! ;D