when there's no freaking cardiac output!

środa, 10 lipca 2013

słoiki

Od pewnego czasu moje osiedle przechodzi lifting. Najpierw była masowa wymiana okien na klatkach schodowych. Potem ich malowanie. Następnie modernizacja balkonów. Teraz padło na ocieplanie i zmianę kolorystyki wielkiej płyty. Aktualnie ekipa dopadła mój blok. 

Nie będę narzekać ile kurzu przez to jest. Że pylicy można się nabawić. Że styropian unosi się w powietrzu i najlepiej w ogóle okien nie otwierać. To wszystko powszechnie wiadomo. Skoro remont jest to i syf musi być. Proste? Proste.

Tak samo najprawdziwszą prawdą jest stwierdzenie, że kto jak kto, ale Panowie Robotnicy zawsze i w każdych warunkach potrafią docenić kobiecą urodę. Nawet jeśli ona jest bez makijażu. Nawet jeżeli swoim wyglądem przypomina zombie. Nawet wtedy, gdy jest brzydka jak noc albo jak stereotypowa Niemka. Sypią komplementami na prawo i lewo, i co najdziwniejsze dla każdej osiedlowej baby mają go w nieco zmodyfikowanej wersji tak by broń Boże nie poczuła się jak masowy produkt pseudo uwielbienia. 

No, ale nie o tym chciałam. Ekipa robotnicza wywiesiła nam w poniedziałek rano na klatce informację, iż proszą o udostępnienie piwnic celem wymiany malutkich okien. Panowie nawet indywidualnie pukali do niektórych drzwi by osobiście przekazać radosną nowinę. Przyjęliśmy to do wiadomości i postanowiliśmy, iż w końcu nadszedł ten długo wyczekiwany oraz bardzo ważny moment w naszym rodzinnym życiu. Doczekaliśmy się generalnego piwnicznego porządku zarządzonego w trybie citowym. Przywdzialiśmy stare dresy i z mieszanymi uczuciami powędrowaliśmy do podziemi. 

Zeszło nam z tym całym 20letnim bajzlem całe dwa popołudnia. Wynieśliśmy tony zaległych słoików. Nakrętek. Płyt. Śrubek. Świątecznych stroików. Pozbyliśmy się również plastikowej wanienki do kąpieli niemowląt, klatki po chomiku i akwarium po rybkach, małego dziecięcego pianina ruskiej produkcji, dwóch pudeł wypełnionych technicznymi książkami pamiętającymi czasy studiów mojego taty, całego stosu nut oraz wora pełnego zabawek. Nie wiem jakim cudem to wszystko się tam pomieściło. Widocznie systematyczne upychanie powoduje albo kompresję objętości składowanych rzeczy, albo magiczne powiększanie przestrzeni użytkowej. Innego wytłumaczenia nie znaleźliśmy. 

Myśleliśmy też, że tylko nas dotyczył problem zapchanej piwnicy. Ale nie! Byliśmy w ogromnym błędzie. Sprzątanie okazało się być przedsięwzięciem na miarę imprezy masowej. Nagle całe cztery klatki mieszkańców stwierdziło, że też dojrzeli do tego istotnego życiowego momentu i popołudniową formę aktywności przenieśli na wyludniony, i zapomniany dotąd poziom -1. Dzięki temu nie dość, że mamy teraz czysto i otrzymaliśmy od spółdzielni nowe okienka, to jeszcze odświeżyliśmy sąsiedzką znajomość oraz wymieniliśmy masakryczną ilość plotek. Teraz już wiem, mimo iż nie chciałam wiedzieć, kto - z kim - gdzie - ile razy - i dlaczego :P




16 komentarzy:

  1. Sąsiadki <3 Tylko one pracują bardziej skrupulatnie od CBOS - wiedzą kto z kim co robi, ile dzieci się z tego wzięło, ile małżeństw się rozpadło, kto awansował, a kto zamiata chodniki...wiedza absolutna. A tak na poważnie - jestem totalnie aspołeczna i uciekam od nich kiedy tylko zobaczę je z daleka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My się tu wszyscy w większości znamy, bo wprowadzaliśmy się w tym samym czasie, więc nie ładnie byłoby uciekać :P

      Wiesz, wspólna piaskownica i granie w klasy pod blokiem łączy ludzi, i "upoważnia" według niektórych do wiedzy absolutnej. ;D

      Usuń
    2. To się nazywa 'monitoring' :P

      Usuń
    3. ambu - nie, nie, mi chodzi o coś zupełnie innego - o te osoby dwa pokolenia wyżej, średnia wieku 70+ ;-)
      Od ziomków z piaskownicy i trzepaka się nie ucieka, nawet jeśli przeszli na dresiarską stronę mocy! ;-)

      Usuń
    4. @erjota: w dodatku całodobowy, bo niektóre cierpią na bezsenność i prawie non stop przesiadują w oknie ;]

      @em: aaa, to ok:P znajomi ziomkowie w dresach to całkiem dobra sprawa! zawsze to co najmniej +5 pkt do bezpiecznego spacerowania wieczorami po osiedlu ;D

      Usuń
  2. W moim nowym domciu niedawno się remont skończył(około 2 tyg. temu i od tej pory nie robię nic, w moim pokoju wygląda jakby co najmniej przeleciało tornado ;)), dlatego nie mogę słuchać jak ktoś mówi o jakiśkolwiek porządkach, bo robi mi się niedobrze ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja porzuciłam na chwilę obecną jakiekolwiek próby rozpakowania mojego studenckiego bajzlu. Udało mi się uporać z jakąś 1/3, reszta leży i czeka na lepsze dni :P

      Usuń
    2. Osiągnęłam dzisiaj sukces! Posprzątałam w pokoju ;D Teraz mogę się normalnie przemieszczać, nie chodząc na palcach :D

      Usuń
    3. Zazdroszczę! Ja nadal szukam weny :P

      Usuń
  3. Hahaha sąsiadki są lepsze niż wujek google :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są w stanie niemalże ze 100% dokładnością zrelacjonować mi o której wyszłam i z kim wróciłam (bo to je najbardziej kręci^^) do domu w poszczególne dni :P

      Usuń
    2. Haha ja sie kiedys dowiedzialam, ze jestem w ciazy z 3 ratmedami w ciazy :D

      Usuń
    3. Ulala! Moje sąsiadki jeszcze mnie w dziecko nie ożeniły xD

      Usuń
    4. Haha ja to juz takie rzeczy slyszalam, ze rece i nogi opadaja :D

      Usuń
  4. Ależ to szczęście, że nie mieszkam w bloku xD monitoring całodobowy Pań Sąsiadek +70 jest więc praktycznie niemożliwy;) Choć co to dla nich! A tak szczerze, to nie wiem co one o mnie widzą O.o uchh, może jednak moje uczucie nieustannej obserwacji przez kogoś jest jak najbardziej na miejscu;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sąsiadki wszędzie są podobne - obojętnie czy mieszka się w domku, czy bloku :) Wiem z autopsji :P

      Usuń