when there's no freaking cardiac output!

środa, 30 stycznia 2013

darmowy budzik

Jedziemy karetką. Pędzimy na łeb na szyję ściślej mówiąc. Mamy włączoną dyskotekę na dachu, a ja w ręce trzymam kartę wyjazdową. NZK. To mój pierwszy samodzielny dyżur na esce, w głowie mam miliard różnorakich myśli. Po mojej lewej stronie pan kierowca rzucający bluzgi na nieogarniętych ludzi za kółkiem. Po prawej milczący ratownik. 

Gapię się w szybę. Mkniemy właśnie przez wyludnioną i zapomnianą wioskę gdzieś na północy Polski. GPS dawno odmówił współpracy. Dyspozytorka przykazała nam za kapliczką skręcić w prawo, następnie w lewo, minąć remizę i za trzecim znakiem drogowym zjechać w boczną ścieżkę, potem ktoś ma już nami pokierować. Przy złamanym drzewie faktycznie czeka zniecierpliwiony jegomość, wskazuje nam drogę do chatki ukrytej na polanie.

Wyskakujemy z karetki, ratownik taszczy wszystkie torby mnie nie pozwalając nawet kiwnąć palcem, bo kobietom nie wypada dźwigać. Miło z jego strony, potem go pewnie uświadomię, że nie jestem z porcelany i chętnie mu pomogę skoro mamy działać zespołowo. Wpadamy do domu, na ziemi leży nieruchomo starszy chłopina. Oczy ma na wpół przymknięte. Obok niego klęczy zapłakana żona. Przykry obrazek. 

Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy. Ot tak mi się luźno skojarzyło. 

Dopadamy do pana, każdy wie co robić. Masujemy. Podłączamy AED. Zakładamy dojście. Podajemy magiczne mikstury. Tylko mi to qrwa nie umieraj na pierwszym dyżurze!  - myślę sobie i nieprzerwanie uciskam dalej. Maszyna ostrzega, że będzie strzelać. Zrozpaczona kobieta zostaje siłą odciągnięta w kąt, jeszcze tego by brakowało by i w nią rąbnęło wyładowanie. Wystarczy mi taki chaos jaki jest, nie potrzebuję większego burdelu. Huk pierwszego wyładowania przywołuje mnie do porządku. Ale co jest? Maszyna strzela znów i znów, i znów... 

łup, łup, łup! 
łup, łup, łup!
ŁUP! ŁUP! ŁUP!

Boże, ktoś wali mi w drzwi chyba. Nieee, ogarnij się dziewczyno, to tylko sen. Zieeew. Jednak ktoś wali w drzwi i trzeba wstać. Siódma rano, matko kochana nic nie widzę! Gdzie są moje okulary i kto mi zwinął szlafrok?!

sąsiadka: bry! zalało mi mieszkanie! to pewnie u pani się leje!
ja: przepraszam, ale co proszę?
sąsiadka: no mówię pani! po przeciwnej stronie korytarza piętro niżej mam zalane mieszkanie!
ja: szczerze wątpię by to u mnie się lało, ale sprawdzę, proszę wej... nie dokończyłam, bo babsko wparowało mi do środka by patrzeć mi na ręce
ja: widzi pani u mnie jest sucho! zieeew
sąsiadka: ale u mnie cały sufit jest mokry! i w mieszkaniu nade mną też jest sufit mokry!
ja: a myśli pani, że ode mnie woda sekretnymi połączeniami długości chińskiego muru z premedytacją najpierw zalewa mieszkanie na tym samym poziomie co i mój, a potem zalewa przy okazji też i panią?
no blondynka jak się patrzy...
sąsiadka: no ja pie*ole, mam zalane mieszkanie w cholerę proszę pani! a najgorsze jest to, że nade mną mieszka Murzynka i kompletnie się z nią dogadać nie mogę!

Heh, nie ma to jak sąsiedzka pomoc. Widać jak o mnie mimochodem dbają. I nawet budzenia przez telefon nie muszę zamawiać, bo sąsiad sam się zjawi i obudzi gdy trzeba, i gdy nie trzeba też. Ostatnio była akcja z pożarem, dziś z wodą, aż się boję pomyśleć co będzie w kolejnym odcinku blokowej telenoweli. 


17 komentarzy:

  1. No szkoda, że Cię obudziła, nie wiadomo czy uratowałaś staruszka...
    A sąsiadka po murzyńsku musi się nauczyć lub chociaż ręcami;)
    Fajnie napisane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sąsiadka należy do osób wybitnie opornych na wszelkie formy komunikacji międzyludzkiej, więc raczej nic już jej nie pomoże :P

      ... i dzięki ;)

      Usuń
  2. 'Oda do młodości' Mickiewicz będzie mnie do końca życia prześladował. :)
    U mnie nie raz były cyrki z zalewaniem nas przez sąsiadów. Albo samych nas, bo mieszkam na parterze. Ile kontaktów międzysąsiedzkich można nawiązać przy okazji:
    -Panie, k*** pół mieszkania mam zalane, a Pan mi mówi, że to nie od Pana!
    -To ten ku**s z góry Pani kochana!
    Zasłyszane, nie zmyślone. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mieszkam na samej górze, więc z reguły mnie pierwszą włączają w krąg osób podejrzanych. No i wiadomo - jak się cokolwiek złego dzieje to student zawsze winny, a jak nawet winny nie jest to i tak coś się wynajdzie. ;D

      Taka życiowa prawidłowość. ;)

      Usuń
  3. -pożar
    -zalanie
    - saper amator ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kracz - bardzo Cię proszę! Wolałabym w spokoju dożyć końca sesji. :P

      Chociaż zagraniczny zamachowiec-samobójca też byłby całkiem całkiem. ^^

      Usuń
    2. Żartuje żartuję
      U mnie tez ostatnio był prawie pożar , cała klatka w dymie bo komuś się garnek spalił z czymś tam w środku

      Usuń
  4. Kurde, niektórzy to mają przebojowe życie, zalewa im mieszkania, pożary, te sprawy, u mnie się tylko brama garażowa psuje co jakiś czas - booooring.

    Ale sen z kategorii "hardcore" :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdrość Cię zżera! ;P

      Nieświadomość końca snu is killing me! xD Nie chcesz tak. ;)

      Usuń
  5. Idź spać i dośnij co z dziaduniem . Czy OŻYWION się ostał czy też WSZYSCY ŚWIĘCI BALUJĄ W NIEBIE - część pierwsza wpisu.

    co do drugiej się nie odniosę, ale dzięki Tobie mam co napisać u siebie a propos zalania łazienki też .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. próbowałam, próbowałam i chyba jestem skazana na życie w niewiedzy ;]

      Usuń
  6. I nawet nie trzeba mu baterii :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dlaczego mnie w snach zawsze musi tylko coś gonić zamiast przeżywania takich pełnych adrenaliny historii ? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dotrwasz do sądówki to też będziesz miała zryte sny :P

      Usuń
  8. ja myślałam, że na serio taka akcja ci się przydarzyła a tu na końcu napisane, że to sen.


    jestem tutaj pierwszy raz, ale pozwolę sobie obserwować bo świetnie piszesz. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie welcome to my world! :) Mam cichą nadzieję, iż pobyt tutaj szybko Ci się nie znudzi. :P

      Usuń