when there's no freaking cardiac output!

czwartek, 10 stycznia 2013

a może by tak być jak McDreamy?

Neurochirurgia. Tętniaki, guzy mózgu, dziwne zespoły i objawy. Sami faceci, każdy kolejny stara się pobić poprzednika wysublimowanym poczuciem humoru. Był już dowcip o najlepszym kochanku, o zasadności noszenia maseczek podczas operacji, o oblizywaniu noża, o podwójnej ślepej próbie i tak dalej aż do znudzenia. To tak tytułem wstępu. 

Obchód. Na oko ogonek dwudziestoosobowy, w kolejności profesor i jego świta, szeregowi lekarze, chłopczyna na rezydenturze i my - banda nieokrzesanych studentów. Nie ma co się nawet pchać do sali chorych, gdyż nim dochodzimy do drzwi - profesor już z nich wychodzi. Więc ciągniemy się jak smród po gaciach dynastia Jagiellonów za resztą korowodu starając się nie plątać pod nogami. 

Ni stąd ni zowąd znalazłam się jednak w jednej z końcowych sal, stanęłam pod ścianą i próbowałam być niewidzialna. Na środkowym łóżku leżał pan przed trzydziestką, który zdecydował się wyłamać z niepisanej konwencji niezadawania pytań samemu profesorowi.


prof.: jak się pan dziś czuje?
pacjent: dziękuję, odpukać dobrze
prof.: dziś wypiszemy pana do domu
pacjent: jak to?
prof.: pana doktor prowadzący poinformuje pana co i jak
pacjent: nie zaproponują mi państwo żadnego leczenia?
prof.: raczej nie
pacjent: a gamma knife? 
prof.: o.O 
tłum: oooo jaaaa o.O
pacjent: bo czytałem, że jest to metoda skuteczna
prof.: zwracając się w moją stronę: za co odpowiedzialny jest przede wszystkim pień mózgu?
ja: Boże za co?! dlaczego ja? znajdują się w nim ważne dla życia ośrodki, między innymi oddychania i krążenia
prof.: da się bez niego żyć?
ja: nie
prof: a robak?
ja: odpowiada chociażby za koordynację ruchową i...
prof.: zwracając się do pacjenta: proszę pana, ma pan bardzo dużego naczyniaka, który umiejscowiony jest na pograniczu robaka i pnia mózgu; jak pan usłyszał są to bardzo ważne dla życia struktury; w mojej opinii naczyniak nie kwalifikuje się do wspomnianego przez pana noża gamma; według mnie ryzyko, że zakrwawi jest zdecydowanie mniejsze niż ryzyko powikłań ewentualnego zabiegu operacyjnego
pacjent: rozumiem, że mam z tym żyć - tak po prostu;
dziękuję za rozjaśnienie mojej sytuacji
prof.: proszę bardzo, do widzenia panu
tłum: oooo profesor przemówił

dr: a wie pani dlaczego chirurdzy są takimi dobrymi kochankami?
ja: oho - zaczyna się :P
dr: a pani to wygląda mi na taką konkretną i zdecydowaną kobietę, to pewnie pani też wie, że chirurdzy należą do najbardziej zdecydowanych i konkretnych ludzi, prawda? a konkretni ludzie się przyciągają ;) tylko proszę się nas nie bać! ;D
ja: tiaaa...

27 komentarzy:

  1. Meredith a moge zapytac w jakim mieście studiujesz?

    OdpowiedzUsuń
  2. A na internie sennie, staro, niesmiesznie.

    Pozdrowienia z Gdańska! :)
    pHi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kocham Gdańsk! <3
      i ślicznie dziękuję za pozdrowienia - ja chcę już wakacje!

      ps. masz swój mały sieciowy kącik? bo chętnie bym wpadała w odwiedzinach:P

      Usuń
    2. Myślałem o tym, myślałem, ale ostatecznie lenistwo wygrało i na myśleniu się skończyło. ^^

      pHi

      Usuń
  3. uuu:D ktoś tu na kogoś leci :P bo rozumiem, że "dr" to facet?;>
    D.

    OdpowiedzUsuń
  4. U Morphine chirurdzy , u Ciebie neurochirurdzy co to ataki na zabiegowców co ?
    Heh , no widocznie cięgnie wilka do lasu i trafiają się ludzie o specyficznym usposobieniu
    Chodź sam rozważam ścieżkę jeszcze nawet bardziej rzemieślniczą niż chirurgia a czuje się w miarę normalny ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż zrobić - chirurgiczne prawo serii ;)

      spokojnie, spokojnie - dopadnie i Ciebie :P

      Usuń
  5. Chirurdzy są zawsze tacy monotematyczni... ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale za to jak barwnie potrafią opowiadać o istotnych i życiowych sprawach :P

      Usuń
    2. em., zgadzam się w 100%, WSZYSTKO im się kojarzy :D

      Usuń
  6. trzeba się było nie wychylać przed szereg :D

    chirurdzy to są w ogóle we wszystkim najlepsi, w szczególności w... opowiadaniu dowcipów :D

    na neurochirurgii w Matce Polce jest bardzo sympatyczna PANI neurochirurg :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wcale, a wcale się nie wychylałam! :P

      a w czym oprócz dowcipów są jeszcze naj - nie wiem, nie sprawdzałam, boję się panicznie :P

      no co Ty gadasz! kobieta - chirurg? i to do tego od mózgu? przecież to ani kobieta, ani chirurg ;D

      Usuń
    2. Hahaha, nic dodać nic ująć xD. Uwielbiam Wasze poczucie humoru xD, bardzo przypomina mi moją domową atmosferę xD

      Usuń
    3. no wg chirurgów to oni są najlepsi we wszystkim :D ale też nie sprawdzałam, w czym poza kawałami ^^

      Usuń
  7. Oh, i w tym rozchichaniu zapomniałabym o pacjencie :/ Pana bardzo mi szkoda. Kiedy człowiek sam szuka rozwiązań swoich problemów w zupełnie obcej dla niego dziedzinie, znajduje rozwiązanie, które względnie pasuje do jego profilu, a później okazuje się, że nie, bo(...) to robi mi się żal kogoś, kogo marzenie o złotym środku zostało zmiażdżone naukowym argumentem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej żeby wiedział na czym stoi niż tłukł się od jednego ośrodka do drugiego, bo a nuż się uda i tu mi to zrobią czego nie chcieli zrobić w poprzednim miejscu. ;>

      Wychodzę z założenia, że lepiej wiedzieć nawet najgorszą prawdę, bo wtedy można sobie w miarę wszystko poukładać niż żyć w niepewności w ciągłym stresie i obijać się od ściany do ściany.

      Usuń
  8. po 20 latach trafiłam ponownie na chirurgię .Obchód robił sędziwy prof.Patrzy na moja bliznę w kształcie litery v i komentuje i cmoka i pyta a dlaczego a po co , więc opowiadam .Prof. zganił lekarza sprzed 20 lat bardzo wrednie .Zapytał czy pamiętam nazwisko .Powiedziałam bardzo glośno coby sędziwy jegomość usłyszał iiiii wszyscy bardzo szybko wyszli z sali.Okazało się że niedojdą która mnie uśliczniła był obecny profesor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i brawo! w przepiękny sposób na załatwiłaś gościa :P

      Usuń
  9. A ja słyszałam co innego, że chirurdzy to najgorsi kochankowie- bo mówią, że już kończą, ale jeszcze godzinę pierdolą ;)
    Ten obchód przypomniał mi, kiedy miałam neurochirurgię i było dokładnie tak, jak to opisałaś- tłum lekarzy, wszyscy po dwa metry, za nimi rezydenci, po metr dziewięćdziesiąt, za nimi pielęgniarki, a gdzieś w okolicach korytarza a poprzedniej sali- studenci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widać zależy kto kawał opowiada i w jakim świetle chce się przedstawić :P oni stawiali siebie w kontraście z rurownikami - ci usypiają, boscy chirurdzy zaś ostro rżną xD

      Usuń
    2. Oooo, tego z rżnięciem nie znałam :D Dobre :)
      No i tak, to uczucie, gdy jest się zaledwie małym, szarym studencikiem, a profesor i cała świta mądrych doktorów patrzy, gdy się odpowiada... i staje czerwonym na twarzy... co bardzo kontrastuje z białym fartuchem... i coraz bardziej, i bardziej... :D

      Usuń
    3. ja w pierwszej fazie blednę :p więc zlewam się z fartuchem i ze ścianą, dopiero, gdy znęcają się nade mną dłużej niż około 1,5 minuty przybieram czerwony kolor ^^

      chociaż dzieje się tak tylko podczas odpowiedzi ustnej, bo gdy mam coś zrobić to cały świat może się walić, tłum może się na mnie drzeć, a mi się nawet ręka nie zatrzęsie o.O

      Usuń
  10. o.o piekny dialog, nie ma jak oczytany pacjent.

    a żarciki chirurgów kolekcjonuję :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chirurdzy to jedna z moich ulubionych grup zawodowych :)

      Usuń