when there's no freaking cardiac output!

poniedziałek, 21 stycznia 2013

zmarły czy żyjący - who cares

Wstałam dziś bladym świtem. O 6:00 rano tak dla jasności. Średnio przytomna ogarnęłam się na czas i wyruszyłam na spotkanie z mpk. Gdy tylko wyszłam przed blok zaczęłam żałować, że nie przypięłam sobie biegówek do butów. Albo że chociaż nie mam raków w torebce. Poniedziałek przywitał mnie z lekko kpiącym uśmiechem waląc śniegiem po oczach, bo oczywiście musiałam iść pod wiatr by mi za dobrze nie było. I do tego ta potwornie oślepiająca białość na każdym kroku. Już chyba bardziej oczojebnej barwy natura nie mogła wymyślić. Czas wprowadzić modę na przeciwsłoneczne narciarskie gogle.

Autobus przyjechał o czasie, ale tylko dlatego, że wsiadałam na jednym z pierwszych przystanków, więc nie miał realnych szans na spóźnienie. Za to jechał prawie pół godziny. A w zasadzie to wlókł się, gdyż to, co wyprawiał nie podpadało pod definicję jazdy. W normalnych warunkach podróż zajęłaby mi maksymalnie dwanaście minut, piechotą na szpilkach tak ze dwadzieścia najwyżej. Lecz dziś dane mi było rozkoszować się ogrzewaniem włączonym na fulla oraz towarzystwem chuchających, kaszlących i kichających współpasażerów. Wiedziałam, iż miejska komunikacja dba o swoich klientów, osobiście poczułam się dziś odpowiednio dopieszczona. W sumie to powinnam się cieszyć, ponieważ moja baza zimowych wirusów została zaktualizowana totalnie za free. Ot, taka styczniowa promocja. Miodzio. 


Wysiadłam w punkcie swojego przeznaczenia i co zobaczyłam? Ano traktor. Jechał sobie na luzaku drogą. Z założenia miał odśnieżać ulice. Celowo napisałam z założenia, bo pług miał podniesiony i pewnie tak tylko sobie przejeżdżał dla ogólnej uciechy mieszkańców tego zacnego miasta. Witki mi opadły i doszłam do wniosku, że ja to chcę do mamy! 

***

siedzimy w gabinecie bezproduktywnie zużywając tlen

pielęgniarka: pani doktor, bo zarejestrował się pacjent jakiś taki dziwny
dr: no i?
pielęgniarka: no i w komputerze mi pika jakiś błąd
dr: pokaż no pani kartotekę...
wzięła kartę do ręki i przeczytawszy na głos nazwisko zmarszczyła czoło, po czym zatopiła się w głębokiej rozkminie udając, że myśli
dr: tylko wie pani, bo on nie żyje
pielęgniarka: no co też pani doktor mówi! przecież dziś dzwonił rano!
dr: mówię pani umarł w zeszłym roku
pielęgniarka: no to co ja mam teraz z tym komputerem zrobić jak umarł, a ma przyjść?
my: o.O

Dopiero później się okazało, że pacjent z zaświatów to tak naprawdę jego żyjąca jeszcze żona. Pewnie dziadkowi na złość się zmarło i teraz przewraca się ze śmiechu w grobie. Bo niby informatyzacja i inne szmery bajery, a standardowy burdel w papierach jak był tak i jest. I idę o zakład, iż trwać będzie po wsze czasy.

20 komentarzy:

  1. numer z dziadkiem --> O.O

    śniegiem sypnęło dzisiaj chyba wszędzie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na mnie czekają arktyczne mrozy w tym tygodniu... taka wisienka na zimowym torcie ;]

      Usuń
  2. jak czytam opis Twojej podróży to się zastanawiam czy nie jechaliśmy tym samym autobusem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaparowane okna, ścisk, duchota, przyleganie kurtka w kurtkę, taaaaaa, ten sam :P

      Usuń
    2. Ja chyba też nim dzisiaj jechałam, moja droga wyglądała identycznie. Na pewno to Ty byłaś tą jedyną uprzejmą i niezionącą nienawiścią osobą, która stała kilka miejsc dalej wśród bandy zasmarkanych beretów, które jak zwykle śpieszą się GDZIEKOLWIEk jadąc na 8 rano <3

      Usuń
    3. poranne autobusowe pielgrzymki osób z grupy 65+ są dla mnie fenomenem po dziś dzień o.O

      a więc to Ty się do mnie nieśmiało uśmiechałaś przez całą podróż! ;D wiedziałam, że skądś Cię znam, ale nie mogłam wtedy skojarzyć :P

      Usuń
  3. a u mnie roztopy -_- i ślizgawica, że hej! aż chyba jakieś łyżwy sobie przywdzieje i lecę szlifować piruety ^^ a o burdelu w papierach, to się wypowiadać raczej nie będę bo JESZCZE tego nie doświadczyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem co jest gorsze: chlapa czy brnięcie przez zaspy... ale chyba chlapa i piaskowo-roztopowe błotko everywhere :P

      masz gorzej ;D

      Usuń
  4. Dlatego ja bym chciał zimę nie dłuższa niż do np 7.02 (bym jak pojadę a ferie do domu zdążył pójść na sanki)a później rach ciach wiosnę bo na pewno smutno motocyklowi tak w garażu stać tyle czasu.

    A ten traktor to może tak w ramach triumfu (że coś nie coś odśnieżył) podniósł ten pług :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ehe, triumfu - taaa jasne :D

      to była jawna manifestacja władzy :P

      Usuń
    2. Mówisz że grozi nam rewolta pracowników MPO czy może to gest samej maszyny która postanowiła wyrwać się spod jarzma ludzi ?

      Usuń
    3. Myślę, iż jest to początek zupełnie nowej ery! Ery, w której nie będzie już Królowej Śniegu, będą zaś wszechpotężni kierowcy pługopiaskarek.

      btw, dziś znów jeździli tylko dla szpanu ;>

      Usuń
    4. A może tak powinno być by Nasze ( bo mamy tę sama alma mater -nie ?) miasto zamieniło się w krainę śniegu i lodu
      Zbudujemy wielkie igla i bedziemy kampić pod drzwiami uczelni

      Usuń
    5. Yhm, ta sama w istocie.

      Tak, tak, rozbijmy się pod ich oknami! Będziemy wtedy panami lodowego ogrodu, bo do parku blisko przecież. ;)

      Usuń
  5. Wśród ludzi uwielbiam typ gapowatych owieczek, czyli takich które na koniec dnia zawsze zadadzą pytanie: ale co się stało?

    Ostatnio byłam taką gapowatą owieczką. Czekałam sobie w środę na przystanku autobusowym i nie mogłam doczekać przyjazdu pojazdu linii pospiecznej, który nie kursuje w soboty, niedziele i święta. Czekam, czekam, czekam, a to Dzień Wojska Polskiego. Bee, Bee e e. Gapowata owieczka ^_^'

    "no to co ja mam teraz z tym komputerem zrobić jak umarł, a ma przyjść?" Beee. Gapowata owieczka :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czy ja wiem? ona najzwyczajniej w świecie była życiowo nieogarnięta;

      jak jeszcze zachowania gapowatych owieczek są w gruncie rzeczy zabawne, tak jej zachowanie wywoływało gest załamania rąk :|

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. zaiste tak właśnie^^

      czasami się zastanawiam czy aby przypadkiem to co mnie otacza nie jest jednym wielkim absurdem

      Usuń
  7. Jak właśnie zaczęłam się cieszyć z niekończących się opadów śniegu - bo ulice nieodśnieżone, drogowcy nie nadążają, a co za tym idzie: nie widać podwójnych ciągłych, a ja za 6 dni mam egzamin - tak się okazało, że za 4 dni ma iść odwilż. Grr! Czemu ta zima mi ucieka?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, przyjdzie odwilż to zaleje ulice. Jak zaleje ulice to zrobi się straszny syf, bo dominować będzie mieszkanka piasku, soli, błota i brudu, więc żadnych znaków poziomych tudzież linii widać nie będzie.

      Jesteś uratowana! ;)

      Usuń