when there's no freaking cardiac output!

czwartek, 18 września 2014

it's time

Nooo tooo ja się wybieram na bitwę, miejmy nadzieję, ostateczną. Mój mózg przypomina w tej chwili nadmuchany balon, z którego powietrze ujdzie w momencie zakończenia tego durnego egzaminu. Czuję się dobrze przygotowana, pokusiłabym się o stwierdzenie, że najsolidniej jak do tej pory, ale niestety to tak nie działa. Pytania są tak wrednie napisane, że nawet jak się wie i umie, to można zaznaczyć nieprawidłową odpowiedź. Wystarczy chwila nieuwagi i rozluźnienia. Także przede mną cztery godziny maksymalnego skupienia. Po powrocie sobie odreaguję i ... będę odsypiać. 



czwartek, 11 września 2014

magic

Miałam nie pisać, miałam przemilczeć, miałam spróbować znaleźć w sobie pokłady spokoju i zen. No, ale nie mogę! Ministerstwo Magii poleciało w kulki by nie powiedzieć dosadniej, że dyma nas bez mydła*.  

czwartek, 28 sierpnia 2014

miło

Szukam sobie miejsca w medycznym świecie. Nie wiadomo jak to będzie w tym roku, wchodzą moduły, jest bałagan, nikt nic nie wie na temat kwalifikacji, miejsc szkoleniowych jak na razie jest śmiesznie mało, rezydentur będzie pewnie jeszcze mniej, a konkurencja spora. Dlatego od pewnego czasu na pytanie kim zostaniesz jak dorośniesz odpowiadam - nie wiem. Wiem kim bym chciała być, ale rzeczywistość może brutalnie me marzenia zweryfikować.

czwartek, 21 sierpnia 2014

grunt to porządnie wytłumaczyć

W końcu sobie odpoczywam! Nieskończona i ciągnąca się jak smród po gaciach interna szczęśliwie za mną,i nawet nie potraficie sobie wyobrazić jak bardzo jestem z tego powodu zadowolona!

środa, 30 lipca 2014

żona

Przyjmuję nowego pacjenta. Mężczyzna 65+. Na oko wydaje się być w pełni władz umysłowych i takie tam. W końcu to nie psychiatria, więc z głową problemów nie przewiduję. O! Pogotowie go przywiozło na ostro, więc trzeba gościa ogarnąć od podstaw - pomyślałam przeglądając papiery. Wzięłam swoje podstawowe narzędzie pracy*, kliknęłam i przyłożyłam do papieru. No to zaczynamy!

niedziela, 27 lipca 2014

anretni <--

Staż to taki specyficzny czas. Niby już nie student, a jeszcze nie lekarz. Co prawda minęło już dziesięć miesięcy i z każdym kolejnym dniem czuję się pewniejsza tego, co robię, lecz przy okazji codziennie uświadamiam sobie jak wiele jeszcze przede mną. No, ale... ktoś mi tam kiedyś wspominał, że uczyć się będę przez całe życie, więc teraz grymasić nie będę :P

niedziela, 6 lipca 2014

statystyka

Poranna wizyta. Wchodzę do swojej sali i czuję, że fajkami wali na kilometr albo nawet dwa. 

ja: znów pan palił!
pacjent: tak zero skruchy
ja: i doskonale pan wie, że to tylko pogarsza pański stan!
pacjent: tak, każdy kolejny papieros to gwóźdź do trumny
ja: tyle razy mi pan obiecywał, że już więcej nie będzie...
pacjent: pani doktor, ja i tak umrę, czy w domu, czy w szpitalu - co za różnica!
ja: jak pan tak może! w żadnym szpitalu! zepsuje mi pan prywatne statystyki zgonów i nabruździ w CV!
pacjent: a to w takim razie przepraszam najmocniej! postaram się dożyć do wypisu ^^
ja: :D


PS. Z tego miejsca pragnę pozdrowić Przybysza z odległej krainy, który zawitał w moich skromnych stronach. Dobrze było Cię w końcu zobaczyć i odbyć przyjemną, aczkolwiek krótką przejażdżkę. :)

środa, 18 czerwca 2014

ja vs. pani 55+

Przywołałam do porządku pielęgniarkę z wieloletnim stażem pracy. Racja była po mojej stronie i musiałam w końcu zainterweniować. Jakiś czas temu temu ta sama kobieta rozwaliła mi badania, które zleciłam rano po obchodzie, a które były kluczowe dla konkretnej diagnozy i dalszego leczenia pacjenta. Wtedy albo mnie nie słuchała, albo miała chwilowe zaćmienie. Tłumaczyła się aaa bo pani doktor sama nie wiem jak to się stało. Porozmawiałam, wyjaśniłam, zostałam przeproszona, bo nie podkablowałam tego kierownikowi oddziału, sprawa została zakończona.