when there's no freaking cardiac output!

niedziela, 14 grudnia 2014

tydzień drugi

Mam nową ksywkę. Szefowa oficjalnie nazwała mnie przedszkolakiem, co radośnie przyjęło się wśród załogi. Mnie to cieszy, gdyż znaczy to ni mniej, ni więcej, że w robocie zostałam w pełni zaakceptowana. :)

wtorek, 9 grudnia 2014

jak szefowa rzekła tak i się stało

W piątek pierwszy, wczoraj drugi, a dziś trzeci. Zgodnie z oddziałową tradycją seria trójek się dopełniła. Teraz powinna nastąpić przerwa w odchodzeniu z tego świata. Zobaczymy na jak długo. Czas pokaże. 

poniedziałek, 8 grudnia 2014

trójki

Dzień szósty. 11 przyjęć w tym czterech ciężkich pacjentów. Zlecenia, wyniki badań z weekendu, obchód, dekursusy. Znów pisaniny jest od groma, szkopuł tkwi jednak w dobrej organizacji i sprawnym stukaniu w klawiaturę. Taptaptaptaptaptaptaptap - potok wyrazów wylatuje spod moich palców i układa się w zgrabne formułki.

sobota, 6 grudnia 2014

pierwszy tydzień

Przeżyłam pierwszy tydzień w nowej pracy. W tej prawdziwej i poważnej. Z pełnym PWZ i świadomością spoczywającej na barkach odpowiedzialności. Było intensywnie, nie miałam czasu by spokojnie usiąść i obczaić fejsa. Jako pierwszy i jedyny rezydent na oddziale stanowiłam sensację samą w sobie. Wiązało się to z wycieczkami ciekawskich delegacji z innych oddziałów celem oglądnięcia mnie - nowego nabytku. :) Śmiesznie było choć momentami czułam się jak w ZOO, a od ciągłego uśmiechania bolały mnie policzki.

poniedziałek, 17 listopada 2014

raport

Zamówiłam sobie nową pieczątkę. Starą dostałam od stażowego szpitala oszczędzając przy tym jakieś cztery dychy, co jak na początkującego stażystę było znacznym odciążeniem. Była niezawodna, tuszu do tej pory nie musiałam uzupełniać mimo częstego stosowania, mam do niej sentyment, ale niestety czcionkę ma jak od siekiery i to, poza jej rozmiarami, przesądziło o zmianie. 

poniedziałek, 10 listopada 2014

doradca zawodowy

Zgodnie z poleceniem pani w PUPie udałam się na obowiązkową wizytę u doradcy zawodowego. Gdybym była normalnym ludziem, to pewnie takie spotkanie mogłoby mi pomóc w poszukiwaniu odpowiedniej pracy i dało wgląd w rynek oraz oferty. Ale, że wiadomo nie od dziś, iż medycy mają nierówno pod sufitem, to rozmowa z poprzednią urzędniczką na ten temat wyglądała mniej więcej tak:

czwartek, 6 listopada 2014

wesołe bezrobocie

Od poniedziałku jestem oficjalnie na zasiłku. Zmaterializowałam się na 7:15 w PUPie (otwierali o 8:00) i zajęłam kolejkę. Byłam szósta. O 7.30 było już jakieś 13 osób. Pół godziny później ponad 20. Gdy wychodziłam poczekalnia była wypełniona do granic możliwości. Tłum zgromadzonych osób przeróżny, jedni - jak ja - po raz pierwszy, inni zaprawieni w boju. 

sobota, 1 listopada 2014

jestem, jestem

Dobra, już się ogarniam. Nie było mnie tu tak długo, że samo usuwanie spamu z blogowej skrzynki zajęło mi ponad 10 minut... Na zaległe maile odpowiem w perspektywie nadchodzącego tygodnia, obiecuję.