Rozmawiając z pacjentem trzeba być przygotowanym dosłownie na wszystko. Każdy jest indywidualnością samą w sobie, dlatego też zawsze należy mieć się na baczności. Z naciskiem na zawsze... Nawet gdy po raz n-ty wykonujemy ten sam schemat i chcąc nie chcąc popadamy w pewną rutynę, to na tysiac standardowych sytuacji trafi się nam jedna wprawiająca nas w osłupienie.
***
Zostałam wysłana celem namierzenia świeżo upieczonej pacjentki, zebrania z nią wywiadu, skompletowania dokumentacji i uzyskania jej autorskiego podpisu na stosie papierów. Zlokalizowanie owej pani zajęło mi dobre parę minut, ponieważ nie dość, że na korytarzach pałętało się mnóstwo osób, to jeszcze na dodatek akurat moja "ofiara" musiała wpaść na pomysł by w spokoju poczekać aż natłok się zmniejszy i zeszła sobie piętro niżej.
Na pierwszy rzut oka nie sposób było nie zauważyć starannie poukładanych wokół niej tobołków zapełnionych zapewne różnorakimi bibelotami, przyborami toaletowymi czy też ciuchami na zmianę. Sama pani była w wieku 50+ z nienagannym makijażem, sprawiająca wrażenie pochodzenia z wyższych sfer. Rzadko spotyka się teraz aż tak zadbane kobiety. Wręczyła mi skierowanie od lekarza prowadzącego (uff, jest ktoś, kto pisze gorzej niż ja), opowiedziała mi swoją historię i przy okazji zasypała pytaniami w stylu co z mną teraz będzie, help me ajm dajing. Gdy przebrnęłyśmy przez wszystko i wydawało mi się, iż nasza rozmowa dotarła do momentu, w którym należy powiedzieć - dziękuję i zapraszam na salę, pielęgniarka za moment do pani zajrzy - przytrzymała mnie za rękę i konspiracyjnym szeptem spytała:
ona: a widziała pani gdzieś mojego syna?
ja: nie
ona: jak jest potrzebny to nigdy go nie ma!
ona: jak jest potrzebny to nigdy go nie ma!
ja: na pewno zaraz się znajdzie, przepraszam, ale muszę już iść
ona: momencik, pani doktor tu poczeka
ona: momencik, pani doktor tu poczeka
(w oka mgnieniu wyciągnęła telefon i po niego zadzwoniła; gość zjawił się szybciej niż się tego spodziewałam)
ona: przedstawiam pani mojego Michałka...
synek: mamoo...
ona: ...skończył prawo z wyróżnieniem, ma co prawda 35 lat, lecz wiek w dzisiejszych czasach nie gra roli, zgodzi się pani ze mną?
ja: (jeny, wtf?!) eee w pewnym sensie tak; miło było pana poznać, lecz sam pan rozumie - obowiązki wzywają; do widzenia państwu
ona: ...skończył prawo z wyróżnieniem, ma co prawda 35 lat, lecz wiek w dzisiejszych czasach nie gra roli, zgodzi się pani ze mną?
ja: (jeny, wtf?!) eee w pewnym sensie tak; miło było pana poznać, lecz sam pan rozumie - obowiązki wzywają; do widzenia państwu
(i już się obracałam na pięcie, i wykonywałam pierwszy krok by jak najszybciej oddalić się w nieznanym kierunku, gdy za plecami usłyszałam...)
ona: niech już pani ucieka jak pani tak bardzo musi, ale proszę pamiętać, że świetnie by pani do niego pasowała! wprost idealna byłaby z was para! on mnie tu będzie codziennie odwiedzał! co-dzien-nie! bo mój Michałek...
synek: mamo, na litość boską! znowu mi to robisz!
synek: mamo, na litość boską! znowu mi to robisz!