W życiu każdego studenta przychodzi taki czas, iż musi (a przynajmniej powinien) zainwestować w jakąś książkę. Żadne tam zbindowane xero, popodkreślany i zalany kawą egzemplarz z second handu, cudem zdobyty rodzynek figurujący na wyposażeniu biblioteki czy też pdf ściągnięty z sieci. Tylko taki najprawdziwszy, namacalny, pachnący jeszcze farbą drukarską podręcznik.
Tak też stało się i w moim przypadku. Nadszedł właśnie ów czas. Grzecznie czekałam aż wypuszczą na rynek nowe wydanie gineksów. Czekałam, czekałam i czekałam przez całe wakacje. A bo niby ma ono obowiązywać nas na egzaminie, do lepu się potem przyda, więc nie był to chwilowy kaprys, lecz realna potrzeba, która miała mi trochę posłużyć. I się w końcu doczekałam...
Przeglądałam sobie wieczorkiem sieć i trafiłam na informację, że takowa publikacja jest już dostępna. Weszłam na stronę wydawnictwa i o mało nie zakrztusiłam się herbatą. Migiem looknęłam na allegro w nadziei na jakąkolwiek poprawę sytuacji, ale i tu czekał mnie niefajny widok. Cena sprawiła, iż serce mnie autentycznie zabolało. Jak to dobrze, że nie wiążę z tą dziedziną przyszłości, bo inaczej prędzej czy później musiałabym lekką ręką pożegnać się z prawie ośmioma stówkami! (Ile by za to było studenckiego jedzonka - głowa mała!)
Przeglądałam sobie wieczorkiem sieć i trafiłam na informację, że takowa publikacja jest już dostępna. Weszłam na stronę wydawnictwa i o mało nie zakrztusiłam się herbatą. Migiem looknęłam na allegro w nadziei na jakąkolwiek poprawę sytuacji, ale i tu czekał mnie niefajny widok. Cena sprawiła, iż serce mnie autentycznie zabolało. Jak to dobrze, że nie wiążę z tą dziedziną przyszłości, bo inaczej prędzej czy później musiałabym lekką ręką pożegnać się z prawie ośmioma stówkami! (Ile by za to było studenckiego jedzonka - głowa mała!)
Heh, tak oto tym sposobem dziś po zajęciach podreptałam do księgarni i nabyłam nowy, owinięty w folię , pachnący podręcznik. Wydanie sprzed dwóch lat. Tańsze niemal pięciokrotnie. W dobie światowego gospodarczego kryzysu czuję się teraz jak ekonomista pierwszej klasy. Wszak oszczędzanie jest aktualnie takie modne i w ogóle ;D
Jaki tytuł książki ? (cena odstrasza, ale z ciekawości aż zerknę na recenzje przynajmniej :P)
OdpowiedzUsuńksiążka jak książka tylko w czterech kawałkach ;)
UsuńRany boskie! A ja swego czasu płakałam, że musiałam wydać 200zł na podręcznik akademicki...
OdpowiedzUsuńniby studia są bezpłatne, ale jak się zliczy wszystkie poniesione wydatki to już takie do końca bezpłatne się nie wydają ;>
Usuń