when there's no freaking cardiac output!

czwartek, 3 października 2013

praca

Dzień pierwszy upłynął pod flagą papierologii. Podpisanie umowy, program stażu, jakaś śmieszna obiegówka, skierowania, mega ważne szkolenie behape i takie tam. Trochę pobiegaliśmy po budynku, zlokalizowaliśmy szatnię, odebraliśmy klucze do szafek, odwiedziliśmy magazyn z ciuszkami i każdy z nas poszedł w swoją stronę by przywitać się z ordynatorem swojego oddziału.
Natomiast dziś pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po powrocie do domu było... rzucenie się na łóżko. Padałam na ryjek - dosłownie. I to wcale nie dlatego, że w pracy (matko jak to dziwnie brzmi, nie mogę się przyzwyczaić) był młyn - nie. Zwyczajnie przestawienie zegara na poranne wstawanie rozłożyło mnie na łopatki i muszę się przyzwyczaić. Bo różnica jest i to dość znaczna. Zupełnie inaczej się funkcjonuje, gdy po przebudzeniu człowiek ma dylemat czy zjeść śniadanie, czy może poczekać chwileczkę i kulturalnie zrobić sobie obiad w porównaniu do drastycznej pobudki o 5:45, gdy noc jeszcze trwa w najlepsze ;D

A tymczasem jutro przygody ciąg dalszy! Szpitalu - przybywam ^^

15 komentarzy:

  1. Oj tam, 5.45 to jeszcze nie jest aż tak źle (Emka wstaje codziennie o 6 xd) A różnica jest taka, że jak człowiek wstaje o 10 to cały dzień już jest do d... , bo jest się leniwym. Przynajmniej ja tak mam ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak człowiek wstaje o 10:00 to przynajmniej w teorii jest wyspany! A tego brakuje mi najbardziej ^^

      Usuń
  2. Ohoho :D Praca^^ rzeczywiście, brzmi to co nieco inaczej hmm przerażająco poniekąd, ale trzeba się przyzwyczaić;) Ja właśnie ładuję akumulatory, a z wczesnego wstawania przestawiłam się na spanie do późna i chodzenie spać jak najpóźniej się da, nie fajniiee, bo znów trzeba będzie się przyzwyczaić i pewnie zaliczę taki dead day jak Ty;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś też zaliczyłam zgona po przyjściu do domu :P Nie wiem czy kiedykolwiek się przyzwyczaję xD

      Usuń
  3. Łączę się w bólu, mój budzik ustawiony jest na dokładnie tę samą godzinę ;-(

    OdpowiedzUsuń
  4. Na jakim oddziale pracujesz? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest napisane w pierwszym komentarzu :)

      Ambu- nie zazdroszczę, ale wiem, jak to jest- miałam długi urlop i teraz chodzenie do pracy jest katorgą :D

      Usuń
    2. @doktorko: czyli, że nigdy mi się nie poprawi, bo zawsze będzie jakiś dzień wolny/urlop/weekend/święta, a po nim traumatyczne poranne wstawanie - ekstra :P

      Usuń
  5. U mnie plan jest tak cudownie ulozony, ze jutro mam od 8mej do 21wszej (w tym ostatnie godziny to Anatomia - very najs ^^.) ale za too we wtorek mam na 13ta i koncze po 20 tej :D w sumie nie ma tragedii, ale jak czlowiek wraca tak pozno to pada na ryjek i to rowno :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nikt was z zegarkiem w ręku trzymać nie będzie i nagle z całego dnia zajęć zrobi się dzień ze sporymi przerwami :P

      Usuń
  6. Przyzwyczaisz się. Ja tak miałam po porodzie. Sama dziecko chowałam od małego, więc nie mogłam męża wygonić z butelką mleka na nocne karmienie. Też nie wierzyłam, że dam radę funkcjonować. Ale... Polka potrafi :) Też dasz radę.

    OdpowiedzUsuń