Byłam na zakupach. Cel szczytny - sukienka, która nadawałaby się i na letnie wesele, i na wyjście gdzieś wieczorem, i ewentualnie do pracy pod fartuch. :P Przeceny są, rozmiarówka też jest (tzn są rozmiary malutkie i bardzo duże - tych po środku nie ma, ale mnie akurat to nie przeszkadzało), więc nic nie stało na przeszkodzie by wyruszyć w miasto na podbój galerii.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle się ołaziłam. Najpierw jedno centrum handlowe, potem drugie i trzecie. Każde po dwa piętra minimum. Wybór spory. Wizyt w przymierzalni po kokardę. Zmęczyłam się chyba bardziej niż podczas standardowego wieczornego joggingu. Nóg nie czuję. Ale trudy i znoje się opłaciły. Wróciłam do domu z upolowaną błękitną kiecką za przyzwoitą cenę. Wprawdzie fakturą przypomina ona firankę z wyhaftowanymi kwiatuszkami, lecz idealnie na mnie leży i o dziwo nigdzie nie odstaje, więc wykonanie w tym konkretnym przypadku nie stanowiło problemu.
Szkoda tylko, że moja karta nie rozciąga się jak balonowa guma do żucia, bo chętnie zaopatrzyłabym się w jeszcze mnóstwo innych rzeczy mniej lub bardziej przydatnych. Ale do wakacyjnych wojaży jeszcze dokładnie tydzień, dlatego mam się na baczności i ćwiczę silną zakupową wolę. :D
A ja taką bombową spódnicę dziś widziałam...;)
OdpowiedzUsuńTrzeba było kupić! Spódnic nigdy nie za wiele :)
UsuńJa też ostatnio na kiecki polowałam i upolowałam, nawet dwie ! :D
OdpowiedzUsuńI takie zakupy to ja rozumiem! :D
UsuńGratulację, że udało Ci się zrobić odzieżowe zakupy i kupiłaś dokładnie to czego chciałaś. Ja takiego szczęścia nie mam. Jak chcę kupić spodnie to z dwiema parami butów wyjdę, ale spodni niet :P
OdpowiedzUsuńTeż byłam zaskoczona, że przyszło mi to tak łatwo, bo z reguły nie ma na mnie rozmiarów i w ramach pocieszenia wychodzę z ciastkiem czeko w ręce :P
UsuńTeż łaziłam dzisiaj po galerii z koleżanką, chciałam kupić sobie spodnie, ewentualnie spódniczkę i prezent dla brata. Niestety mnóstwo czasu zajęło nam przymierzanie, nie wiedziałyśmy co mamy wybrać, w końcu stwierdziłyśmy że jesteśmy głodne i poszłyśmy w galerii na "żarcie" i na tym zakończył się nasz beznadziejny dzień...
OdpowiedzUsuńPS. Jutro muszę jeszcze raz jechać i tym razem coś kupić :/
Przynajmniej masz już jako taki ogląd na to, co jest aktualnie w sklepach i dziś, gdy się znów wybierzesz do galerii zajmie Ci to zdecydowanie mniej czasu ;) Przynajmniej w teorii :P
UsuńJa sukienke sobie koronkowa chcialam kupic, ale na razie biedna jestem jak kopciuszek. A Jakos zadnej wrozki na horyzoncie nie widze:D
OdpowiedzUsuńZacznij grać w totolotka! ;D
UsuńNiestety z moim szczesciem jest cienko :D
Usuń