when there's no freaking cardiac output!

czwartek, 1 sierpnia 2013

shopping

Byłam na zakupach. Cel szczytny - sukienka, która nadawałaby się i na letnie wesele, i na wyjście gdzieś wieczorem, i ewentualnie do pracy pod fartuch. :P Przeceny są, rozmiarówka też jest (tzn są rozmiary malutkie i bardzo duże - tych po środku nie ma, ale mnie akurat to nie przeszkadzało), więc nic nie stało na przeszkodzie by wyruszyć w miasto na podbój galerii.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio tyle się ołaziłam. Najpierw jedno centrum handlowe, potem drugie i trzecie. Każde po dwa piętra minimum. Wybór spory. Wizyt w przymierzalni po kokardę. Zmęczyłam się chyba bardziej niż podczas standardowego wieczornego joggingu. Nóg nie czuję. Ale trudy i znoje się opłaciły. Wróciłam do domu z upolowaną błękitną kiecką za przyzwoitą cenę. Wprawdzie fakturą przypomina ona firankę z wyhaftowanymi kwiatuszkami, lecz idealnie na mnie leży i o dziwo nigdzie nie odstaje, więc wykonanie w tym konkretnym przypadku nie stanowiło problemu. 

Szkoda tylko, że moja karta nie rozciąga się jak balonowa guma do żucia, bo chętnie zaopatrzyłabym się w jeszcze mnóstwo innych rzeczy mniej lub bardziej przydatnych. Ale do wakacyjnych wojaży jeszcze dokładnie tydzień, dlatego mam się na baczności i ćwiczę silną zakupową wolę. :D



11 komentarzy:

  1. A ja taką bombową spódnicę dziś widziałam...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba było kupić! Spódnic nigdy nie za wiele :)

      Usuń
  2. Ja też ostatnio na kiecki polowałam i upolowałam, nawet dwie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulację, że udało Ci się zrobić odzieżowe zakupy i kupiłaś dokładnie to czego chciałaś. Ja takiego szczęścia nie mam. Jak chcę kupić spodnie to z dwiema parami butów wyjdę, ale spodni niet :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam zaskoczona, że przyszło mi to tak łatwo, bo z reguły nie ma na mnie rozmiarów i w ramach pocieszenia wychodzę z ciastkiem czeko w ręce :P

      Usuń
  4. Też łaziłam dzisiaj po galerii z koleżanką, chciałam kupić sobie spodnie, ewentualnie spódniczkę i prezent dla brata. Niestety mnóstwo czasu zajęło nam przymierzanie, nie wiedziałyśmy co mamy wybrać, w końcu stwierdziłyśmy że jesteśmy głodne i poszłyśmy w galerii na "żarcie" i na tym zakończył się nasz beznadziejny dzień...

    PS. Jutro muszę jeszcze raz jechać i tym razem coś kupić :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej masz już jako taki ogląd na to, co jest aktualnie w sklepach i dziś, gdy się znów wybierzesz do galerii zajmie Ci to zdecydowanie mniej czasu ;) Przynajmniej w teorii :P

      Usuń
  5. Ja sukienke sobie koronkowa chcialam kupic, ale na razie biedna jestem jak kopciuszek. A Jakos zadnej wrozki na horyzoncie nie widze:D

    OdpowiedzUsuń