when there's no freaking cardiac output!

piątek, 15 lutego 2013

jeju!

Całe trzy dni zajęć w tym tygodniu to było stanowczo za wiele. Urologia w obecnym semestrze mnie nie zachwyciła ani nie porwała. Wystałam się w większości przypadków jak ta ostatnia naiwna na korytarzu podpierając ściany, gdyż nikt się nami zająć nie chciał, nasłuchałam się wszystkich możliwych plotek przekazywanych lotem błyskawicy z ust do ust i przeszłam kolejną grę w telefonie. To tak w ramach krótkiego podsumowania. Nie wiem jak przeżyję kolejny blok, który trwać będzie aż dni pięć i który zapowiada się równie iście fascynująco.

Kariera jedynej kobiety-urolożki na oddziale już też mnie przestała kręcić po tym jak do gabinetu wszedł chłopaczek lat +/- 25 i momentalnie zbladł widząc oprócz lekarza-mężczyzny również nas-studentki. Idę o zakład, że w pierwszym odruchu chciał stamtąd uciec, lecz nie za bardzo miał jak. No i o dziwo nie miał ochoty się dobrowolnie przy nas rozebrać. Peszek jak nic, nie wiem co się dzieje z dzisiejszymi facetami! ;D 


Swoją drogą ciekawym jest fakt, iż faceci na urologii są niechętni jakiemukolwiek badaniu przez studentów, natomiast kobiety na ginekologii nie mają z tym aż tak wielkiego problemu...

Tak czy siak naoglądałam się najróżniejszych męskich kawałków ciała, za więcej grzecznie podziękuję, to nie jest to, co chciałabym robić na co dzień przez resztę swojego życia. :P





A od rana nie mogę sobie znaleźć miejsca. Nigdzie. Chyba przechodzę kryzys twórczy. Siadam przy biurku, otwieram książkę, czytam i momentalnie dopada mnie znudzenie w pomieszaniu z irytacją. Wstaję, idę do kuchni po kawę/herbatę/sok/wodę, zaglądam do lodówki dla samego faktu zaglądnięcia, zamykam drzwiczki i wracam do siebie. I tak w koło Macieju. 

Zdiagnozowałam sobie niepokój ruchowy, któremu towarzyszy nieodparta chęć dokonania egzekucji na podręczniku do gineksów. Jeju, jakie to nudne jest! Na początku autor zaserwował mi cudowną opowieść o bajecznym akcie zapłodnienia, takie tam pszczółki i inne bzyki,  po czym przez kilka kolejnych stron z uporem maniaka pochylał się nad zarodkiem. Jaki on piękny i mądry, jak wie co ma po kolei zrobić, co wykształcić, co uruchomić. W ogóle jaki jest glamour i sexy. Gdy już skończył zarodkową epopeje na miarę Mickiewicza to zaczął nawijać o płodzie: że sika i łaskawie pozwala nam podglądnąć swoją płeć, że się rusza i otwiera oczęta, płód to i płód tamto. No ileż można! Po dotarciu do części właściwej ginekologii doszłam do błyskotliwego wniosku, że już lepsza była ta bajeczka o embrio-zarodko-płodo-bejbie niż horror jaki serwuje nam zbuntowana macica i rozhulane jajniki. 

I tym sposobem aktualnie mam serdecznie dość! Idę na spacer, a pochwologii mówię stanowcze nie! 

11 komentarzy:

  1. Ja stwierdzam, że do obu tych specjalizacji trzeba mieć jakieś powołanie, no bo inaczej nie wiem jak się na to zdecydować :P
    Tak samo jak na dermatologię ze szczególnym uspecjalizowaniem się na wenerologię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, swoją drogą (z przymrużeniem oka ofc;) urolo sprowadza się do szczególnego zamiłowania do trzymania w rękach atrybutu męskiej 'władzy' ;P A w zasadzie wieeelu atrybutów ;D

      Usuń
  2. Haha, ja miałam śmieszną sytuację na wenerach. Siedzimy sobie w gabinecie (3 dziewczyny, 2 chłopaków i młoda (!) pani doktor), wchodzi młody chłopak. W pierwszym odruchu tak samo jak ten Twój chciał uciec, jednak wszedł. Usiadł i mówi do dr: "Czy oni muszą tu być???". Ona na to, że oczywiście. A biedny chłopak na to: "Ale dla mnie to krępujące, bo jestem studentem". Dr: "No i? To nie przeszkadza.". "Ale ja jestem studentem tej uczelni!!!" :D W końcu pokazywał swoje klejnoty za parawanem :D A moja koleżanka spotkała go potem na konferencji czy spotkaniu koła - gdy ją zobaczył aż spłonął rumieńcem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój też ukrył się za parawanem, no jak tak można! :P

      Ale Twój miał gorzej, chociaż dziwię się, że nie poszedł prywatnie skoro zdawał sobie sprawę z ryzyka obecności studentów. ;D

      Usuń
    2. Niektórzy mimo wszystko wolą zaoszczędzić niż iść prywatnie, bo w Warszawie stawki są..wiadomo jakie :P No a chłopak miał wybitnego pecha :P

      Usuń
    3. w sumie racja, studenci to przecież biedne stworzenia ;)

      Usuń
  3. Meredith a o jakiej specjalizacji myślisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na dzień dzisiejszy nie mam jednej konkretnej, poważnie myślę o dwóch zupełnie ze sobą niezwiązanych ;) generalnie wszystko się zmienia jak w kalejdoskopie :P

      Usuń
    2. i nie zdradzisz choćby odrobiny...? :->

      Usuń
  4. My mieliśmy z urologii jeden dyżur obowiązkowy i dopiero na dyżurze było fajnie - robiłam USG, cewnikowałam, płukałam pęcherze, "hands on" dosłownie.
    A i tak najważniejszy wniosek dla Kobiety jakiego nauczyłam się na urologii to: "Pamiętaj, NIGDY nie klękaj przed pacjentem.." ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to dość kluczowa nauka na przyszłość jakby nie patrzeć :P

      Usuń