when there's no freaking cardiac output!

piątek, 9 marca 2012

shit happens

Trochę się sypnęło przez ostatni tydzień. Niestety czasami tak bywa, iż życie negatywnie zaskakuje i niejako sugeruje by na moment się zatrzymać, wyłamać z codziennego szaleńczego wyścigu, w którym stawka jest nie do końca znana i przemyśleć kilka spraw. Heh...
Za to wczoraj dostałam tradycyjnego kwiatka od zupełnie nieznanego mi chłopczyka. Według opinii ludzi mnie otaczających można się było tego spodziewać, aczkolwiek jak powszechnie wiadomo główny zainteresowany (czytaj ja) dowiaduje się o istocie rzeczy na samym końcu. :]
By optymistycznie zakończyć mój post zdradzę tylko, że naiwnie wierzę, iż w niedługim czasie zostanę miliarderką. Dziecinność mojego toku myślenia powala mnie czasami na kolana, lecz do soboty mogę spokojnie żyć w owym błogim przekonaniu, prawdaaa? ;)

2 komentarze:

  1. jeżeli to błogostan to niechaj trwa jak najdłużej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. milionerem co prawda nie zostałam, ale błogość na szczęście jeszcze mi towarzyszy ;)

      Usuń