when there's no freaking cardiac output!

wtorek, 18 grudnia 2012

christmas! baby pls come home!


Wreszcie spokojnie można usiąść z kubkiem kawy i nie przejmować się tym, że obok czyha stos podręczników do wkucia. Egzamin za mną, wyników brak, lecz teraz nie czas sobie tym głowy zawracać. Co ma być to będzie. Aczkolwiek pytania były średnio przyjemne, gdyż dominował system totolotka i ciężko stwierdzić czy ustrzeliło się poprawne odpowiedzi, a w zasadzie czy wstrzeliło się w tok myślenia układającego test, ponieważ ile podręczników tyle opinii, a pytania i tak zostały ułożone z szeroko pojętej wiedzy klinicznej. No ale martwić się będziemy gdy (i jeśli) przyjdzie na to pora. :)

Święta tuż tuż. W radiu już od listopada słychać sztandarowe utwory, sklepowe wystawy biją po oczach, wszędzie nic tylko światełka, mikołaje, bombki na choinkę, jedyne i niepowtarzalne promocje na zupełnie niepotrzebne rzeczy, ale przecież to są w końcu święta i taka ich prawidłowość - nikt się nie zastanawia po co i na co - jak szaleć to szaleć. Refleksja przyjdzie w późniejszym terminie. ;) 

A ja? Prezenty nie wszystkie kupione, zakupy nie zrobione, sporządzona lista wypieków czeka na mnie w domu, a mnie nadal tam nie ma :P Gdy wrócę to przeżyję jeden z najintensywniejszych kulinarno-shoppingowych  weekendów ever! I mam tylko jedno malutkie, takie naprawdę tiny-tiny życzenie...



11 komentarzy:

  1. Yeah! Podpisuję się wszystkimi łapkami pod tym postem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w tym roku koniecznie to życzenie musi się spełnić :P nie może wiecznie lokować się w biodrach ;D

      Usuń
  2. A u mnie nie ma szaleństwa z kupowaniem prezentów^^ Nie wiem, czy się z tego powodu cieszyć, czy nie cieszyć, ale taką mamy już tradycję - zamiast nie wiadomo jakich prezentów po prostu nareszcie możemy spędzić trochę czasu razem. Z jednej strony to piękne, z drugiej, dla osoby patrzącej z boku może wydawać się dziwne. W sumie, nie jest mi jakoś tęskno do biegania po sklepach i myślenia, czy tej osobie spodoba się to, a tamtej tamto. Mimo wszystko, prezenty to jednak prezenty;) Wszystko ma swoje dobre i złe strony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w naszej rodzinie też nie kupuje się nie wiadomo czego ;) skupiamy się na małych przyjemnościach, drobiazgach w sumie, które w jakimś tam stopniu odzwierciedlają obdarowywaną osobę i wywołają uśmiech na jej twarzy :)bo nie chodzi przecież o ilość, lecz o jakość ^^ a czas spędzony razem z bliskimi sam w sobie jest bezcenny i niezastąpiony :)

      i witam świątecznie w swoich skromnych progach :P

      Usuń
    2. A dziękuję, dziękuję;) W sumie, zaglądam tu już od jakiegoś czasu:) Życzę powodzenia w "najintensywniejszym kulinarno-shopinggowym weekendzie ever"^^

      Usuń
    3. powodzenie się przyda :P przede mną 4 makowce, 2 serowniki, około 100 malutkich pierniczkowych ciasteczek i 1 dorodny duży piernik :D

      Usuń
  3. "refleksja przyjdzie później" - razem ze świadomością, ile wyniósł rachunek ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja tam stosuję się do zasady niepamięci wstecznej oraz mechanizmu wypierania :P dopóki nie zobaczę wyciągu z konta dopóty 'problem' nie istnieje ;D

      Usuń
  4. O kurczę, byle nie w cycki. W dupkę też nie... Kurczę, w ogóle niech mi żarcie nie idzie. Może ja na dietę przejdę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee tam dieta! po prostu się ze mną podziel :P

      Usuń
    2. Bardzo chętnie :D
      Ja to mam smaka wyłącznie na barszczyk z uszkami. Zawsze wigilijnie podajemy je w malutkich odświętnych miseczkach, więc się nie obżrem. Zatem cała reszta może iść do Ciebie ;)

      Usuń