when there's no freaking cardiac output!

sobota, 25 lutego 2012

wizytacja

Ministerstwo leci z lekarzami w kulki. To wiadomo było już od dawna. A to chodzi o zarobki, a to o vat, innym razem o ustawę refundacyjną i wzory recept, i zabawa trwa w najlepsze. Oni sobie - doktorzy sobie. Ale jakim złośliwcem trzeba być by mówić, że chce się aktywnie kreować kierunek rozwoju zapotrzebowania na specjalizację przyznając ich śmiesznie mało (całe 444 na kraj!). Z jednej strony niby specjalistów jest niewielu, ale z drugiej nie dają nam się kształcić. Ma-sa-kra! Jak tak dalej pójdzie, to znów zacznę myśleć o wyjeździe...

Koniec tygodnia bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. W myśl zasady "nie przyszła góra do Mahometa, Mahomet przyszedł do góry" przyjechał do mnie domek (tzn rodzinka;)! Bez zapowiedzi, za to z niesamowitą dawką dobrej energii. Cieszyłam się jak mała dziewczynka! I na samo wspomnienie na mojej twarzy pojawia się uśmiech od ucha do ucha!

2 komentarze:

  1. Ha a z kim oni w kulki nie lecą? W ogóle generalnie w naszym kochanym kraju to chyba drugi, po lotto, system gry - kulki są bardzo popularne jak widać.
    A na co nam na specjaliści co? "Wyźmisz jedno kure" i się będzie leczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh, prawda, prawda... frustrujące to wszystko jest :>
    Źle się dzieje w państwie duńskim!

    OdpowiedzUsuń