Ostrzegam. Post jest nierzeczywisty, lecz jednak jak najbardziej prawdziwy. Nie zabłądziliście w złych internetach, takie rzeczy dzieją się zupełnie na serio. Tuż obok nas. Niby XXI wiek, wierzyć się nie chce, a jednak...
***
Izba przyjęć. Ostry dyżur. Siedzimy z koleżanką i wyczekujemy wrażeń. Znudzone wgapiamy się w drzwi z nadzieją, że czerwoni nam coś ciekawego przywiozą. Jesteśmy psychopatostażystkami - osobnikami łaknącymi emocji i ludzkiego nieszczęścia. Marzy nam się jakaś masówka, medialna katastrofa z udziałem dreamlinera, a najlepiej dwóch, wypadek na pięćdziesiąt samochodów, no cokolwiek byleby coś się działo. Nawet zwyczajnym napitym Iksińskim z rozciętym łbem się zadowolimy - pod warunkiem, że będziemy mogły w spokoju go sobie poszyć. :P
ratownik: siemka dziewczyny, mam dla was niespodziankę
ja: czyli?
ratownik: oficjalnie?
ja: nom?
ratownik z szelmowskim uśmiechem szepcząc do ucha: bóle brzucha, ostre, mocne, inteeensyyywne!
ja: weź się zachowuj i przekaż mi pacjenta :D
ratownik: pani, lat 33, zorientowana auto i allo, od około dwóch godzin skarży się na napadowe bóle w dole brzucha, które z każdym kolejnym razem są agresywniejsze, bez innych odchyleń od normy oraz bez chorób towarzyszących
koleżanka: jeny, czemu takie nudy! pewnie to nawet wyrostek nie jest! idę zadzwonić po dyżurnego
ratownik zwracając się do mnie: mała zaufaj mi, zbadaj panią to nie pożałujesz - a potem do mnie tyrknij :D
Podczas gdy pielęgniarki zajęły się panią od swojej strony, ja założyłam rękawiczki i poprosiłam o odsłonięcie brzucha. I mnie przytkało. Dosłownie. Nie wyglądało to w żadnym wypadku na coś, co kwalifikowałoby się na chirurgię. Macam sobie, dotykam, przykładam ręce jak Leopold nakazał, znów macam i rozmawiam z pacjentką.
ja: od jak dawna boli panią brzuch?
pacjentka: nieco ponad dwie godziny
ja: a kiedy miała pani ostatnią miesiączkę?
pacjentka: słucham???
ja: kiedy ostatnio miała pani okres?
pacjentka: a co to ma niby ze mną wspólnego proszę pani! tu szybki rzut oka na mój identyfikator domagam się zmiany lekarza! nie pozwolę sobie by pierwsza lepsza stażystka tak ze mną rozmawiała
ja ze stoickim spokojem: ależ oczywiście, ma pani do tego pełne prawo
tak mniej więcej wyglądała wtedy pacjentka :P
Po chwili na izbę zszedł mój opiekun. Zanim ruszył w kierunku naburmuszonej i dotkniętej do żywego pani zapytał się co mamy (bo taki ustaliliśmy sobie schemat, że najpierw badamy my i mówimy mu co podejrzewamy, potem bada on, żeby sprawdzić/potwierdzić/zaprzeczyć/dodać coś od siebie ucząc nas czegoś praktycznego).
ja: doktorze, bo wg mnie to bhCG trzeba zrobić i ginekologa wezwać
dr: że co?
ja: bo na moje skromne oko to pani przez minione dziewięć miesięcy hodowała sobie całkiem dorodnego aliena w brzuchu, który teraz chce stamtąd prysnąć i rozpocząć życie na własny rachunek
dr: mała, pierdzielisz, że laska jest w ciąży i nie wie! :D
ja: się doktor sam przekona :D
Podszedł, odsłonił brzuch, po męsku przyłożył rękę i pomacał, po czym dyskretnie i znacząco na mnie popatrzył mówiąc pacjentce, że musi zlecić badania. Następnie zadzwonił po położnika i stanął obok mnie pod ścianą. Pacjentka zaś triumfowała - bo przecież doktor jej o okres nie zapytał, bo nie jest takim ciekawskim debilem jak ja! Doktor wie najlepiej! Doktor to w końcu facet, a w dodatku chirurg i specjalista, a nie jakaś tam zabiedzona młoda stażystka. :P To i inne komentarze leciały ściszonym głosem w naszą stronę, ale wiecie - z kobietą szalejącą od gotujących się w środku niej hormonów się nie rozmawia ;D
Za momencik na konsultację zbiegł znajomy ginekolog. Looknął na badania, looknął na panią, przystawił głowicę usg, zawołał nas, odwrócił monitor w stronę pacjentki i rzekł głosem niczym najświętsza wyrocznia:
gin: gratulacje, jeszcze dziś będzie pani miała synka :D
Mówię wam, myślałam, że babka zejdzie na zwał. Nie była w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Szok to mało powiedziane. Trauma - tak, trauma chyba najlepiej opisuje jej stan w tamtym momencie. Hehe, na mojej twarzy malowała się dzika satysfakcja, a mój doktor uśmiechał się tylko wesoło i z niedowierzaniem kręcił głową. No bo jak można się nie zorientować przez taki szmat czasu, że jest się w ciąży? Gdy to widać na kilometr! Niech mi to ktoś wytłumaczy, bo nie ogarniam! :D
Oj tam, oj tam ... Na słodycze sobie częściej pozwalała, a Wy od razu ciąża ! ;D
OdpowiedzUsuńA teraz z innej strony ;) Jak Ci się podoba współpraca z ratownikami ? Albo wgl ich praca ? Oczywiście wiem, że nie jesteś ratowniczką, ale jesteś w tym środowisku :). Pytam z ciekawości. (Nie jestem ratownikiem ;D)
Słodycze - yhm - w takim razie ja to już powinnam być dawno po ciążowo-słodyczowym terminie :P ale po LEKu urodzę, co najmniej z 5kg :D
UsuńRatownicy są faaajni :) Wiesz, wysocy, przypakowani, z równie zrytym mózgiem co i ja - lubię ich i szanuję ich pracę ;) Poza tym za mundurem (nawet czerwonym:P) panny sznurem :D
A może spotkałaś kiedyś ratowniczke ? ;)
UsuńW karetce jako typowy członek zespołu pe nigdy; w eskach widziałam jedną kobietę-ratownika, ale ona była tam bardziej w charakterze pielęgniarki, a warunkami fizycznymi nie odbiegała od standardowego faceta ;) Za to na izbie/sorze/oddziale ratowniczki pracują, choć w moim szpitalu na palcach jednej ręki można je policzyć :) Za to w klinicznych placówkach spotykałam ich więcej, więc to pewnie jest kwestia ośrodka i zapotrzebowania.
UsuńMoże... doskonale wiedziała, ale nie chciała mieć nudnego porodu więc wymyśliła taką atrakcję? ;)
OdpowiedzUsuńNieee... Ona nie ściemniała :D Całkowicie na poważnie nie miała pojęcia, że ktoś jej zrobił kinder niespodziankę :P
UsuńPani chyba nie chciała przez te 9 miesięcy sama uwierzyć :>
OdpowiedzUsuńMoże nie miała lustra i chodziła w dresach z super rozciągliwą gumką w pasie? :D Who knows!
UsuńPani pacjentka miała po prostu silne wzdęcia no:p stąd brzuszek^^ ech, trochę rzeczywiście jak scenariusz jakiegoś filmu, no ale cóż, życie jest zaskakujące.. ;D
OdpowiedzUsuńW sumie całkiem śmiało można małego aliena nazwać jednym wielkim wzdęciem :D
UsuńNo way! nie ogarniam. ;)/ zatkało mnie.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że chociaż Ty mi to przedziwne zjawisko nie-bycia-w-ciąży-ale-jednak-bycia-w-ciąży wytłumaczysz, bo masz większe doświadczenie w walce z pacjentami :P
UsuńNiepokalane poczęcie :]
UsuńChyba "nieświadomie tknięta" :P
UsuńKiedyś oglądałem nałogowo "Ciąże z zaskoczenia", wszystko spoko gastro faza a tu rodzi taka w wannie w czase kąpieli...
OdpowiedzUsuńAle myślałem że to tylko w U S A takie cuda
Tego nie oglądałam, za to widziałam w mtv "16 and pregnant" :P Ale żebyśmy nie byli gorsi to ma być (już jest?) jakiś odłam polskiej wersji tego wątpliwego show :D Trzeba będzie go obczaić by być na czasie :P
UsuńMyślisz że bez wyrzutów sumienia będę mógł to wrzucić do worka "Education" ? ;)
UsuńOczywiście! Do cv przyda się jak w mordę strzelił :D
UsuńAleż wierzę, wierzę w takie rzeczy!
OdpowiedzUsuńJak mój poprzednik (w sensie osoba komentująca nade mną).. ja też oglądam (aktualnie, codziennie, o ile czas pozwoli) "Ciąże z zaskoczenia" (kanał TLC, zdaje się).
I jak zdarzają się przypadki, gdzie kobieta ma jakieś tam choroby z podobnymi objawami, w czasie ciąży miewała krwawe plamienia, to jeszcze jestem w stanie zrozumieć, dlaczego nie zorientowała się, że jest w ciąży.
Ale ostatnio był odcinek, gdzie babeczka miała wszystkie możliwe symptomy i jawnie o nich opowiadała. Nadal jednak twierdziła, że "nie wiedziała, że jest w ciąży".
"Nieeeee, nie jestem w ciąży! Przecież ja nigdy... no wie pani... ja nigdy tego nie robiłam! A to dziecko co przed chwilą ze mnie wylazło to nie wiem skąd się wzięło, słowo! Kosmici musieli mi je podrzucić :P "
UsuńUwierz, że w tych filmach dokumentalnych są takie kobiety, które do samego końca idą w zaparte. Patrząc jednak na to, jak żyją, to nie dziwi mnie ten Ciemnogród :)
UsuńJak mozna nie wiedziec, ze jest sie w ciazy? Ręce i witki opadaja :D
OdpowiedzUsuńWidocznie można :D
UsuńMoże była pijana jak jej to dziecko ktoś, że tak to ujmę "zrobił" ;P Chociaż i tak mam wrażenie, że kobieta udawała głupią, albo nie wiem jak to jeszcze zinterpretować.
OdpowiedzUsuńI gratuluję trafnej diagnozy ;D
PS. Co do drugiego akapitu, jesteś straszna, boję się Ciebie!
A dziękuję, dziękuję - i za gratulacje diagnozy, i za komplement na końcu :P Schlebiasz mi Lalka :D
UsuńNo lepiej jak będę dla Ciebie miła, bo z psychopatką lepiej nie zaczynać ;D Jeszcze coś mi się stanie, trafię na Ciebie i co wtedy ;P
UsuńWtedy będzie fun! Dla mnie albo dla Ciebie :D
UsuńZdarza się! U nas była młoda dziewczyna, z wielkim brzuchem, też ją bolał. Przyszła z matką. Kolega się jej zapytał, na kiedy ma termin porodu, a ona oniemiała :D oczywiście nie miała pojęcia, że jest w ciąży, dziecko urodziło się zdrowe i śliczne.
OdpowiedzUsuńAczkolwiek nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak można się przez 9 miesięcy w ogóle nie zorientować. Choćby brak okresu powinien je skłonić do wizyty u ginekologa. Zaścianek normalnie
Oj weź, dziś dostałam do ogarnięcia dziewczynkę, 17lat, która kompletnie nie wiedziała nic na temat funkcjonowania swojego organizmu o.O No, ale autentycznie zero! Także chyba już mnie nie dziwi to, że można nie wiedzieć, że jest się w ciąży, skoro podstaw się nie ma, a szaleć by się chciało bez konsekwencji...
Usuńa ja mam pytanie: robił jej ktoś konsultację psychiatryczną?? Bo może miała jakieś schorzenia duszy i umysłu(tak na serio) Albo badanie neurologiczne? D. III rok ;)
OdpowiedzUsuńDo konsultacji psychiatrycznej nie było wskazań, pani była w pełnym i logicznym kontakcie bez śladu jakichkolwiek zaburzeń. W badaniu neurologicznym przeprowadzonym na izbie bez odchyleń od normy, więc również nie dzwoniliśmy po adekwatnego specjalistę, bo nie było po co ;)
UsuńAha :) zatem zbieram żuchwę z dywanu ;p To naprawdę wydaje się aż niemożliwe, zeby było prawdziwe.
OdpowiedzUsuńŻuchwa <3 Masz taaakiego plusa! Widać, żeś medyk :P
UsuńNormalnie jak w "ciąża z zaskoczenia" :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze scenariusze pisze życie :)
Usuń