Sobota. Egzamin. W założeniu miałam poprawić wrześniowy wynik. Na razie w założeniu, gdyż wyniki będą na dniach, a rozbieżności w proponowanych przez współzdających odpowiedziach nie pozwalają mi przewidzieć swojego potencjalnego rezultatu. Rozpiętość mam w granicach 15 pkt, a to baaardzo dużo.
Tak czy inaczej po przeleceniu wzrokiem książeczki testowej miałam skonsternowaną minę, ponieważ już wiedziałam, że letko nie będzie. Przynajmniej pierwsze wrażenie rewelacji nie zapowiadało.
No nic - myślę sobie - trzeba przez to przebrnąć. Podwinęłam rękawy marynarki, złapałam ołówek w dłoń niczym rycerz swój srebrny miecz i rozpoczęłam nierówną walkę z miejscami mało konkretnymi pytaniami. Wpadłam w swoisty wir zadań, zaprzeczeń (fuck, zrobiłam dwa debilne błędy, bo właśnie zaprzeczenia nie zauważyłam!), multilotka i czytania opisów na 5-6 linijek. Po godzinie miałam dość i odechciało mi się wszystkiego. I z każdą kolejną upływającą minutą poziom mojej irytacji wzrastał mieszając się od czasu do czasu z wewnętrznym wybuchem śmiechu. Normalnie miałam serdecznie dość rozkminy pt. o co szanownemu autorowi może chodzić i o czym myślał układając takie, a nie inne pytanie. Szlag człowieka może trafić, ponieważ tego typu egzamin z definicji ma być ułożony z głową i nie powinno być możliwości różnorakiej interpretacji czy niedomówień, nie? Ale jak zwykle teoria teorią, a praktyka praktyką.
Korzystając z okazji chciałabym podziękować wszystkim za kciuki oraz sieciowe wsparcie :) Mega miłe i budujące to jest, serio serio! :)
A oto Szanowny Czytelnicy przytaczam Wam pytanie, które mnie rozwaliło i spowodowało, że przez moment doceniłam wybujałą fantazję odpowiedzialnych za psychiatrię (z gineksów też było jedno śmiechowe i z bioetyki również, to chyba po to byśmy choć na chwilę przestali się czuć jak przysłowiowy leżący, którego się kopie...):
68-letnia pacjentka z rozpoznaną schizofrenią paranoidalną i łagodnym otępieniem zwróciła się do endokrynologa z prośbą o badanie przez pochwę, bo wkrótce będzie rodzić, grożąc samobójstwem w razie odmowy. Zgodnie z KEL endokrynolog powinien:
--> przeprowadzić żądane badanie.
Padłam, gdy przeczytałam pierwszą proponowaną odpowiedź. Gdybym nie musiała zachowywać się przyzwoicie to pewnie spadłabym z krzesła i ryknęła gromkim śmiechem. Oczami wyobraźni widziałam przestraszonego starszego endo-dziadzia, który drżącymi rękami zakłada wzierniki zeschizowanej babce w głowie odtwarzając sobie schemat ginko-badania, które ostatni raz przeprowadzał na studiach :P Epickie jak w mordę strzelił! Autor powinien otrzymać jakąś nagrodę literacką albo coś ^^
Po wyjściu z sali standardowo padło pytanie, którego w sumie nawet nie trzeba było wypowiadać na głos, bo i tak każdy wiedział, że innego wyjścia nie ma, i tylko tak może wyglądać koniec. Ale jedno powiedzieć mogę - polekowe imprezy mają swój niepowtarzalny klimat i charakter! :D
:D mega! /pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńnooom mega mega :D
Usuń/napisałabyś coś nowego u siebie! :D
hahah :D będzie good, nie letko, ale good, tak wiele kciuków czymanych, wszyscy tacy przejęci ;) przynajmniej poLEKowy czas można uznać za udany ^^
OdpowiedzUsuńkiedyś na pewno będzie good :D na razie czekamy grzecznie na rezultat sobotnich zmagań ;)
UsuńSkalpel mnie oczywiście wrednie i wścibsko interesuje wynik testowych wypocin . Dawno dawno temu , gdy miałam przyjemność z testami , odnosiłam wrażenie że płodził je w części nawalony gostek
OdpowiedzUsuńpacjentka - do skalpela
U nas płodzi je wesoła gromadka nawalonych gostków, bo z każdej działki medycyny są odpowiedni "eksperci" :P
UsuńWyników nie ma jeszcze :D Czekać trzeba!
PS. Pacjentko Dośko weź łaskawie już nie rób sobie takich długich przerw, ok? :*
Skalpel ,,najsampierw" nawaliła psychika ma , a potem WIRUS piekielny nas potarmosił .
Usuń