when there's no freaking cardiac output!

sobota, 30 listopada 2013

3:00

Nie wiedziałam, że o trzeciej nad ranem można spotkać aż sześć policyjnych patroli w obrębie ścisłego centrum w ciągu 10 minut i sznur dwudziestu kilku taksówek podjeżdżających jak na taśmie produkcyjnej w wielkiej fabryce, które czekały na wstawionych imprezowiczów.

niedziela, 17 listopada 2013

czy to ty, czy to ja?

Nie ogarniam. Tyle się ostatnio dzieje, że totalnie nie nadążam za rzeczywistością. Praca, dom, dom, praca, impreza, znajomi, znajomi, impreza ... s-e-e-e-n ... i tak w kółko. Nie to, że narzekam albo jest mi z tym źle, choć wciąż poranna pobudka mnie dobija. Sęk w tym, iż po intensywnym tygodniu (pisząc intensywnym mam na myśli taki naprawdę mocny medyczno-prawniczo-politechniczny fun), kiedy wreszcie łapię chwilę tylko dla siebie i znajduję czas na zwolnienie tempa wolę posiedzieć, i luzacko włączyć wewnętrzny proces rozmyślania oraz rozkmin wszelakich zamiast ożywiać życie w sieci. No zwyczajnie musicie mnie zrozumieć. ;)

czwartek, 7 listopada 2013

dzień za dniem

Ostatnio moje życie toczy się dzień w dzień tak samo (wyłączamy weekendy - to chyba oczywiste:P). Budzik dzwoni punkt 5:25. O 5:30 zwlekam swoje cztery litery z łóżka. Po omacku przenoszę się do kuchni. Woda, czajnik, gaz, kawa. Śniadanie jem w pracy, bo o tak chorej godzinie jaką jest 5:30 nie jestem w stanie przyjmować pokarmów stałych. O 6:15 wychodzę z domu. Na 6:40 jestem w pracy. Punkt 7:00 rozpoczyna się raport. Spóźnienia nie są mile widziane.