when there's no freaking cardiac output!

środa, 20 czerwca 2012

i kolejny za mną


I po drugim egzaminie. Zdążyłam już lekko ochłonąć z emocji. Trochę przynajmniej. Teraz się intensywnie nawadniam PWE, gdyż odczuwam ubytek płynów w przestrzeni pozakomórkowej. ;>

Sam test był trudny, trudniejszy niż interna, mimo że materiału było relatywnie mniej. Odpowiedzi podchwytliwe, trzeba było uważać dosłownie na wszystko, na jednostki, przecinki, wartości, zakresy norm. I te wszechobecne pytania o testy, jak się zastosuje test odwodnieniowy mając moczówkę prostą pochodzenia centralnego to w rezultacie otrzyma się… i standardowo multilotek, prawidłowa 1,2,3 albo 2,3,4, a może wszystkie, a może żadna, a może same parzyste, a może nieparzyste. Obłędu można było dostać już od samego czytania poleceń. Generalnie poszło mi w miarę ok., nie wyszłam z sali pogrążona w czarnej rozpaczy, nie przyodziałam ciemnej waolki na twarz, nie wpadłam w depresję. I mam wielką, wręcz przeogromną nadzieję, iż po ogłoszeniu wyników w nią nie popadnę.

Heh, głowa mnie zaczyna boleć. Chyba zaaplikuję sobie teraz wlew z kofeiny, lecz bez dodatku glukozy i insulinki, by potasik nie wlazł mi do komórek, a w konsekwencji nie padło mi serducho odstawiając popisowo balecik rodem z dziadka do orzechów. ;>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz