when there's no freaking cardiac output!

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

no to tak...

Mam ochotę powiedzieć a nie mówiłam wszystkim tym, którzy pukali się w głowę gdy snułam czarne wizje światowej zarazy. Gdy mówiłam, że nic dobrego z tych Chin nie przypełźnie, że trzeba będzie się izolować, że nas pozamykają, że każą nam nosić maseczki. 

Pomijając aspekt socjalny, ekonomiczny, zdrowotny, ogólnoświatowy i skupiając się na własnym egoizmie - pandemia w znaczący sposób pokrzyżowała mi plany. W czasach przed-koronawirlsem w chwili obecnej najprawdopodobniej byłabym już specjalistą i moim jedynym problemem byłby logistyczny sposób zapraszania gości na wesele. Ale... PES został odwołany, nowy termin może w czerwcu? może w lipcu? może na jesieni? Zaproszeń nie rozwozimy, ponieważ nie sposób teraz przewidzieć jakie potencjalne obostrzenia będą nas obowiązywać w trakcie imprezy, także daliśmy sobie chwilowo na wstrzymanie. 
I tak ani PESu, ani zaproszeń, ani możliwości planowania. Życie z dnia na dzień i na spontanie nie jest moją mocną stroną, w związku z tym odczuwam pewien dyskomfort wynikający z tej ciągłej niepewności. 
Natomiast jako urodzony introwertyk czuję się doskonale przebywając w warunkach domowych :D Znalazłam więc jeden pozytywny aspekt tej całej koronapandemii, yay! * ;)




*o ironio...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz