when there's no freaking cardiac output!

niedziela, 21 lutego 2016

life in progress

Trochę zreorganizowałam swoje życie. Tak jak zapowiadałam zapisałam się do klubu fitness i regularnie w nim siedzę, tj. 3x w tygodniu uczęszczam na zajęcia. Sukces - biorąc pod uwagę, iż mój grafik jest dość napięty. 

Byłam już np na aerodance i wyszłam totalnie rozczarowana. Wg opisu miałam się zmęczyć, roztańczyć i wyjść uśmiechnięta. Nie zmęczyłam się, ba nawet nie dostałam zadyszki, nie roztańczyłam się, ale może to dlatego, że po swojej przeszłości związanej z tańcem inaczej to sobie wyobrażałam, no i nie wyszłam uśmiechnięta, bo miałam poczucie straconej godziny czasu (a mogłam wtedy smacznie odsypiać dyżur...). Zaliczyłam również latin dance - tu już lepiej, kondycyjnie mi to odpowiadało, nawet się trochę zgrzałam i w ogólne fajnie się po tym czułam, leczy akurat z reguły w poniedziałki siedzę w robocie, więc niestety ta opcja odpada. Ale za to joga mnie wciągnęła! Byłam raz i pójdę znów :D Żadnej filozofii w tym nie ma, prowadząca o żadnym zen nie mówi tylko wyciska z nas siódme poty. Nie miałam zielonego pojęcia, że joga jest aż tak siłowa i że nie mam mięśni, które są w niej potrzebne! Mój kręgosłup po pierwszych zajęciach był odczuwalny przez trzy następne dni, ale takiego powera jak po tej całej jodze nie miałam od dawna. :)

Poza tym znalazłam czas by hobbistycznie poddawać swój umysł nowym bestsellerom wydawniczym. Nie wiem jak mogłam być aż tak bardzo niezorganizowana by wcześniej nie mieć na to wolnej chwili. Obecnie pochłonęła mnie pierwsza część cyklu wypuszczonego przez Rowling* (ta od Pottera) i już się nie mogę doczekać aż sięgnę po kolejną.

No i kochani moi zadzwoniono do mnie z propozycją nowej pracy :) Powiem wam, że to cudowne uczucie, gdy praca dzwoni do was i to was szukają, a nie na odwrót. Na razie z oferty nie skorzystam, gdyż w mojej opinii brakuje mi doświadczenia w tej dziedzinie, lecz poczyniłam już stosowne kroki by rozszerzyć swoją wiedzę i owe doświadczenie stopniowo nabywać. :) 

Tak więc moje życie obecnie przebiega pod hasłem Dobra Zmiana i wbrew temu co o rządowej dobrej zmianie mówią, moja wydaje się faktycznie przebiegać w pozytywny i wymierny w skutkach sposób. 



*pisze pod pseudonimem Robert Galbraith

9 komentarzy:

  1. Wiele ludziów myśli, że joga to tylko oddychanie i przeglądanie swojej wewnętrznej energii w każdym z palców u nogi, ale w sumie to skupiając się na aspekcie fizycznym można się nieźle namęczyć. No i świetnie wzmacnia ręce. Joga jest super. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaje się, ja do takich ludziów należałam do niedawna...

      Wzmacnia ręce i kręgosłup! I uda! :D Uda najważniejsze :P

      Usuń
  2. Dobra zmiana zawsze godna pochwały.

    Też bym coś dobrego poczytał-może jakiś kolejny Robin Cook którego jeszcze nie czytałem. Coś jest w medycynie że nawet w ramach odpoczynku wciąż się ona przewija.

    Ale na razie to jestem w Larsenie zaczytany :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. R. Cock w pewnym momencie robi się bardzo przewidywalny. Pisze na jedno kopyto. Dlatego ja czytanie kryminałów medycznych tego samego autora ograniczam do dwóch trzech tytułów i przerzucam się na jakiegoś innego autora i za jakiś czas znowu dwa trzy kryminały medyczne.

      A Larsena to się lajtowo czyta i szybko.

      Usuń
    2. Ale ja nie mówię że się go złe czyta. Powiem więcej zgodzę się z tym że całkiem dobrze(no może oprócz rozdziału o nadzorze), kto wie czy nie wybiorę tej samaej stronę parawanu co Ty.

      A jeśli chodzi o thriller'y to jak czytałem z 6(7 tylko kawałek) Cook'ów to 5 bardzo mi się podobało. Obie książki Christera Mjåseta również bardzo dobrze oceniam za to Michael Palmer czy Tess Gerritsen do mnie nie trafiają.

      Usuń
    3. Ja się dzisiaj w pracy zastanawiałem czy dobrze przeczytałem, że chodzi o Larsena anie Larsona :P

      Tess Gerritsen właśnie czytam :)

      Usuń
    4. A ja nie lubię Larssona, choć Larsena darzyłam sympatią :P Kiedyś zmałpowałam go od Ciebie Er i totalnie nie przypadł mi do gustu. Co się wymęczyłam brnąc przez dwie jego książki to moje :P

      A tego Gerritsena przetestuje jak skończę męską wersję Rowling :D

      Usuń
  3. Ja się zapisałam z kolei na takie w-f w tym semestrze (nie związane kompletnie z tym co umiem, co trenowałam w swoim życiu) że przeżywam już teraz kolejne zajęcia. Znowu zrobię z siebie ostatniego pajaca ;(

    Dobrze, że chociaż u Ciebie ok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wypróbowałam już wszystkie zajęcia na fitnessie i wybrałam sobie dwa ulubione, i staram się na nie uczęszczać jak mam wolne popołudnie :) Efektów jeszcze nie ma, ale do lata jeszcze trochę, także cierpliwie czekam na efekt wow :D

      Usuń