when there's no freaking cardiac output!

sobota, 15 marca 2014

appendix

Izba. Roboty od cholery, ludzi jak mrówek, jako stażyści stajemy na pierwszej linii frontu i robimy wstępny triage. Jestem już lekko znudzona, bo mimo nawału osób nie trafił się nam jeszcze żaden ciekawy przypadek. Personelowi izby to jak najbardziej odpowiada, my natomiast jesteśmy bandą wygłodniałych prawie-już-ale-jeszcze-nie-do-końca-lekarzy i jesteśmy głodni emocji :P

Dostałam od pielęgniarki kartę. Skierowanie od rodzinnego - ostry ból brzucha, podejrzenie zapalenia wyrostka robaczkowego. Nie zaprzeczę - uśmiechnęłam się sama do siebie, bo to sugerowało, ze w końcu coś się zacznie dziać. 

Wychodzę na korytarz, czytam nazwisko i w napięciu oczekuję na mojego cierpiącego pacjenta. Patrzę - idzie gość, młody wysportowany chłopak, uśmiecha się szeroko jak gdyby nigdy nic. To mi się nie spodobało - normalnie powinien zwijać się z bólu. Ale przecież są leki, nie? Myślę sobie - może się naćpał przeciwbólowych i dlatego taki luzak. 

Gadka szmatka, bla bla bla, zebrałam wywiad - bóle brzucha od tygodnia. Ręce mi opadły* po raz pierwszy. Ok... Pan kręci się na kozetce i widać, że walczy ze sobą, że chce mi coś powiedzieć. Spoko, porozmawiajmy jak dorośli ludzie.

ja: co się dzieje proszę pana?
gość: bo widzi pani, bo ja, no wie pani...
ja: śmiało
gość: tydzień temu to ja byłem w knajpie z kolegami
ja: i?
gość: i popełniłem wykroczenie żywieniowe! 
ja: wykroczenie? 
gość: jak kretyn kebaba zjadłem i mnie pokarało, i teraz brzuch mi napier... no wie pani - boli mnie!
ja: yhm... tylko się nie śmiej, tylko się nie śmiej, tylko się nie śmiej 

Tu ręce opadły mi po raz drugi. Bo gdybym to ja miała lądować u lekarza za każdym razem, gdy popełnię wykroczenie żywieniowe to nie opłacałoby mi się wychodzić ze szpitala. Lecz ok - facet widocznie na diecie był i go sumienie gryzło, więc jak na spowiedzi musiał wyrzucić z siebie zalegający grzech ciężki. Czaję bazę.

ja: zbadam teraz pana, dobrze? 
gość: proszę

Głowa, gardło, węzły - czysto. Płuca, serce, ciśnienie - norma. Oglądam, dotykam, zaglądam - żeby było całościowo - bo pan był cierpliwy bardzo i ładnie współpracował, więc czemu nie skorzystać :) Odsłoniłam mu brzuch - patrzę, a tam przepiękna blizna w standardowej lokalizacji. 

ja: miał pan usunięty wyrostek?
gość: dwa lata temu
ja: lekarz rodzinny pana zbadał?
gość: nie, a czemu pani pyta? 
ja: aaa tak dla jasności

W tym momencie całkowicie zwątpiłam i ręce opadły mi po raz trzeci. No brak słów - wszystkie najczarniejsze powiedzonka o doktorach z peozetu stanęły mi przed oczami. Komentarz zostawię dla siebie, bo zawiera niecenzuralną opinię. Heh...

Mój pan pacjent, który miał być pacjentem ostrym totalnie mnie rozczarował (dobrze dla niego, nudno dla mnie). Koniec końców po zrobieniu mu podstawowej diagnostyki i przyciśnięciu go do muru by wydobyć więcej informacji okazało się, że tak naprawdę przetrenował się na siłce chcąc spalić rzeczonego kebaba i dokuczały mu zakwasy. Kto się kiedykolwiek w ten sposób porządnie załatwił wie o czym mówię. Ja to znam z autopsji, więc rozumiem ten ból. I to by było na tyle z medycznej zagadki, która miała być wielką i pasjonującą lekcją, a jaka się okazała w rzeczywistości - sami możecie ocenić.

Wniosek? Badać, badać i jeszcze raz badać bo potem wstyd jest niesamowity... 

                    *
o tak mi ręce opadały :P

19 komentarzy:

  1. Takie coś rzeczywiście trudno skomentować w jakiś kulturalny sposób O_O Swoją drogą uwielbiam wzajemne narzekanie Izba-rodzinni. Zawsze się jakieś kwiatki trafiają z obu stron ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie chodzi o wzajemne obrzucanie się błotem i udowadnianie kto jest lepszy czy ważniejszy. Należy szanować siebie i innych. Ale proszę Cię - minimum przyzwoitości powinien mieć każdy, by właśnie do tego typu kwiatków nie dochodziło. ;)

      Usuń
  2. Yhym, pan pacjent bez wyrostka miał podejrzenie zapalenia wyrostka, tak,hmm, tak. Dobra, czytając Twój wpis mi również ręce opadły parokrotnie. Nie wiem nawet jak mam skomentować, może dlatego, że przypomina mi to moje ostatnie spotkanie ze służbą zdrowia i wcześniejsze, plus jeszcze relacje znajomych, cóż, nie daje to pozytywnego wyniku. Życie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację moja droga - życie i tyle w temacie :)

      Usuń
  3. świetny gif!:) Przypominają mi się podobne "kwiatki", szczególnie jeden - pacjent leczony przez rodzinnego z powodu hemoroidów a tu NAGLE kalafior do leczenia paliatywnego;/ (if you know what i mean).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh... Przy Twoim kalafiorze mój wyrostek to na szczęście pikuś :|

      Usuń
  4. Ja to "lubię" kwiatki w stylu wiejskich peozetów
    "Kamica , jaka kamica , za dużo mędrkuje za mało na dyskoteki chodzi . Zamiast siedzieć w domu, poszłaby na dyskotekę jak cała młodzież to by na ból nie narzekała "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kamienie by wytrzęsła z siebie" - zapomniałeś dodać :D

      Usuń
    2. To by potwierdzało ich istnienie a przecież , "Hipochondryczką jest"

      Usuń
    3. No coooo, poszłaby, to by jej się od razu podaż płynów istotnie zwiększyła, i git. :))) Tylko jeszcze trzeba by coś zrobić, żeby na tej dyskotece czipsów nie żarła...

      Usuń
  5. Mój blog został zablokowany, jeśli nadal chciałabyś czytać, a nie masz dostępu, to proszę o maila na adres tmkwww@gmail.com, lub podania swojego e-maila, pod tym komentarzem. Przepraszam za spam, ale nie mam innego wyboru.
    Pozdrawiam,
    Kasia z "tak słodko, tak mile"

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego młodzi (bardzo młodzi) lekarze tak bardzo się cieszą, jak trafia do nich pacjent, któremu mogą pomóc? Bo taka jest ich rola. Pewnej prawie pani chirurg aż się oczy zaświeciły, jak odsłoniłam pięknego ropnia do nacięcia. Ze znudzonej, zmęczonej i apatycznej "wyciągaczki objawów" przeistoczyła się w człowieka z pasją. I to mi się podoba. Ale mój POZ-et nie wysyła nikogo bez powodu na chirurgię...Eh, mimo wszystko, ten POZ-et to mój mały, prywatny skarb ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby takich peozetowskich skarbów było więcej! :)

      Usuń
  7. Ja jakbym miała tak jak ten gościu przyłazić do lekarza z takiego powodu, to podobnie jak Ty, bym musiała nie wychodzić ze szpitala ;p

    PS. Zajrzysz na pocztę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty będziesz wpadać do mnie :D Skutecznie wprowadzę nam odpowiednią dietę :P

      Usuń
    2. To lepiej chodźmy na pizzę! ;)

      Zaglądałaś do skrzynki? :P

      Usuń
    3. Pizza nie! Wiosna jest, lato się zbliża, nie mam czasu zrzucać dodatkowych pizzowych kcal!

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Już się zbieram, już ogarniam, już tworzę :D

      Usuń