when there's no freaking cardiac output!

piątek, 26 kwietnia 2013

aaa kotki dwa

Mogę znieczulać! Zdałam anestezję! I jest cudnie, i pięknie, i świat od razu wygląda o niebo lepiej! To tyle w temacie :) Spadam świętować sukces! ;D

Fuck yeah! 


środa, 24 kwietnia 2013

dialog miesiąca albo i roku

Mogłam nie odbierać - wiem. Mogłam najpierw zobaczyć kto dzwoni - wiem i to. Ale jak zwykle na ślepo podniosłam słuchawkę. Kiedy ja się nauczę, że należy czytać nazwę wyświetlaną na ekranie...

(...)
xy: bo ty to zawsze taka niezależna jesteś
ja: i?
xy: i nic tylko książki, przyjaciele, imprezy
ja: i?
xy: a co z naszymi dziećmi?
ja: że co proszę?
xy: no dziećmi!
ja: nie mamy dzieci
xy: ale będziemy mieć
ja: ja pieje, chyba na mózg ci się rzuciło
xy: ale mała, nie możesz mnie przecież zostawić! choćby z uwagi na dzie-ci!
(...)

Dalszy ciąg wypowiedzi sobie daruję. Naprawdę starałam się używać kulturalnych i dopuszczalnych zwrotów, bo wychodzę z założenia, że nie ładnie tak zaśmiecać sobie język, lecz z ogromną przyjemnością walnęłabym mu w łebek tak by zobaczył wirujące gwiazdy. Nie czaję czemu do niektórych nie docierają proste słowa. I jak można podnosić argument o nieistniejącym potomstwu? Jeszcze ok - gdyby to był 5 letni chłopiec z bujną wyobraźnią bawiący się w dom - spoko. Ale kurczę to jest niby dorosły facet! I to nie jest dzień czy dwa po rozstaniu - to już jest dość spory kawał czasu. W sumie to zakrawa nawet na jakieś zaburzenie psychiczne - chociażby osobowości czy coś. Dziwne to wszystko jest, a w zasadzie bardziej chore niż dziwne... 

wtorek, 23 kwietnia 2013

linia życia

Wracam do domu po zajęciach, które trwały całe 45 minut. To znaczy gdyby doliczyć "lekkie" opóźnienie to teoretycznie byłyby o wiele wiele dłuższe, ale nie będę się czepiać. Przynajmniej nie dziś. ;)

Maszeruję sobie w rytm muzyki płynącej z empeka i widzę, że w moim kierunku zmierza cyganko-wróżka. Już raz mnie jedna taka dopadła, ale wtedy niedoświadczona byłam i dałam się naciągnąć na dwa zeta. Człowiek młody był (i jest:P) to i głupi. Cóż zrobić. ;)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

ajjj

Jeśli spadać to tylko z wysokiego konia. Uczyłam się ładnie, czytałam i czytałam (fakt, że nie zdążyłam  przebrnąć przez wszystko, ale 90% miałam zrobione). Przejrzałam obowiązujące schematy, obczaiłam pytania z zeszłych lat, nagryzmoliłam nawet odręczne notatki. Wyspałam się i zjadłam pożywne śniadanie. Nastawiłam pozytywnie do tego co mnie czekać miało i wybiegłam z domu z uśmiechem od ucha do ucha. 

piątek, 19 kwietnia 2013

soł łot?

Lojalnie uprzedzam - post może być chaotyczny. 

Ale mnie wkurza ludzkie ograniczenie. Pewnie sama też w niektórych aspektach mam klapki na oczach i wąskie horyzonty - zwłaszcza literackie, lecz akurat nie o takie horyzonty mi się rozchodzi. 

Wyszłam na miasto ze znajomymi (konkretniej ze znajomymi koleżanki, bo znałam tam tylko ją, reszta była brand new). Ostatnio moi przyjaciele ciągną mnie wszędzie gdzie popadnie wychodząc z założenia, że nie można teraz zostawić mnie samej i trzeba pilnować. Nie przeczę - do pewnego momentu było to urocze, lecz obecnie już mi się deczko nudzi. ;D 

środa, 17 kwietnia 2013

polszczyzna

Dziś na lekcji języka polskiego w wydaniu naszego społeczeństwa nauczyłam się nowych słówek: nyje mnie oraz panienka. Jest tego oczywiście o wiele, wiele więcej, a nawet tak dużo, że mogłabym wydać książkę objętościowo większą niż Bochenek, lecz skupmy się na tych dwóch konkretnych.

--> nyje mnie - w zależności od miejsca wypowiedzenia tego zwrotu znaczy coś zupełnie innego;

  •  i tak - na chirurgii to synonim wyrażenia: mam nudności
przykład z życia:
x: mówie ci, ale mnie nyje od samego rana...
y: a rzygać będziesz?
x: nie, przynajmniej nie teraz

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

ogłoszenia parafialne

Welcome back! :)

Musiałam się ewakuować. Historia zatoczyła koło. Kiedyś zmieniłam platformę, teraz ograniczyłam się tylko do zmiany adresu i mam nadzieję, że to wystarczy. Przynajmniej na jakiś czas. Choć obawiam się, że to nie koniec moich kłopotów wynikających z toksycznej znajomości.

Nie ma to tamto - ja to zawsze się w coś nieodpowiedniego wpakuję... ;> Ale prawda ludowa głosi, że co nas nie zabije to nas wq*rwi wzmocni, więc nie jest źle. ;)

Oprawa graficzna i powrót do starej kolorystyki najmniej mi teraz zaprząta myśli. Aktualnie egzamin z anestezji jest important'niejszy i wokół tego kręcić się będzie moje życie przez najbliższy tydzień. :P Może z czasem (czytaj bliżej majówki, choć wtedy będę wkuwać do ustnego z sajkajatri, także to takie trochę niepewne jest;) ogarnę archiwum i udostępnię choć część ze starych postów. 

Stałych Bywalców przepraszam za zaistniały burdel. Wici porozsyłałam i ufam, że każdy zainteresowany tu powolutku trafi.

Stay tuned!

new old me - the ambu girl :P

niedziela, 14 kwietnia 2013

wiosna rozkwitły bzy!

Brzozowy koszmar powrócił ze zdwojoną siłą. Zaczęło się wczoraj z samego rana, gdy zachciało mi się wyjść na zewnątrz i oficjalnie rozpocząć sezon joggingowy. Piękna pogoda, pełnia słońca, cieplutko, więc nawet moje wrodzone lenistwo musiało zdezerterować, Optymistycznie wyleciałam z domu przed 9:00 zapuszczając ulubioną empetrójkową playlistę i ... 

piątek, 12 kwietnia 2013

i puuufff!

Ciemnia. Drzwi są otwarte, więc do pomieszczenia wpada sporo światła. Wchodzi pacjent. Pan 60+ w pasiastej szpitalnej piżamie. Ciekawie się rozgląda i lustruje rozszerzonymi źrenicami tłumek gapiów, czyli nas - studentki. Doktor coś tam o nim opowiada, starając się streścić nam historię choroby. Wtem w słowo wpycha mu się zniecierpliwiony gość:

pacjent: łooohooohooo! dobrze, że te szpitalne spodnie nie mają guzików!
my: ?
pacjent: bo gdyby miały już dawno wystrzeliłyby jak z procy na wasz widok! buahaha dobre, nie?





wtorek, 9 kwietnia 2013

psychiatria dzień 4

Mój pacjent był dziś w wyraźnie gorszej formie. Nie przespał nocy, był niespokojny i drażliwy, pielęgniarce odmówił zjedzenia śniadania, zgodził się przyjąć leki pod warunkiem uzyskania świętego spokoju, który niechcący mu zakłóciłam. Na mój widok ostentacyjnie zakrył się kołdrą po sam czubek głowy. o.O

Ok, ja mam czas. I tak wcześniej się nie urwę z zajęć, więc co mi zależy - posiedzę sobie, bo nie mam gdzie się podziać przez następną godzinę. Minęła minuta, minęły dwie, wyciągnęłam książkę i zaczęłam czytać. Przecież nie zmuszę go do rozmowy. Nie ma ochoty gadać - trudno, ja sobie w obserwacjach zawsze coś tam napiszę.

niedziela, 7 kwietnia 2013

party hard!

Ciut z opóźnieniem, ale musiałam trochę odespać - proste, nie? ;)

Genialny metek z genialnymi ludźmi w genialnej atmosferze! Wybawiłam się za wszystkie czasy, wytańczyłam się, że ho ho (ściślej mówiąc nadrobiłam cały post), rozluźniłam się totalnie i jestem happy. Dziesięciocentymetrowe szpilki mnie nie zawiodły. Nie zabiłam się w nich (a tego bałam się najbardziej), nie mam odcisków ani pęcherzy, nie połamałam sobie swoich pożal się Boże kończyn dolnych - pełen sukces. :)

piątek, 5 kwietnia 2013

także tego...

pielęgniarka podczas zbierania wstępnego wywiadu:

p: jaki jest pani stan cywilny?
pacjentka: wdowa
p: yhm, mąż żyje?
pacjentka: ...

                    
To pewnie wszystko przez tę pogodę. Mózgi bez słońca przestają przetwarzać i analizować informacje. Styki na złączach już dawno nie działają, kompatybilność z otoczeniem leży i kwiczy, a aktualizacji warunków atmosferycznych z adekwatną astronomiczną porą roku jak nie było tak nie ma, dlatego też jesteśmy zmuszeni funkcjonować w starej wersji zima_2012. Niech ten śnieg już sobie pójdzie w cholerę. 

środa, 3 kwietnia 2013

Dośka!

No jak tak można ja się grzecznie pytam?! Bardzo Cię proszę zrób coś* bym mogła legalnie wejść, rozgościć się jak dotychczas, usiąść wygodnie z kubkiem kawy w łapce i sprawdzić co tam u Ciebie ciekawego słychać. Bo dziś na ten przykład o mało na zawał nie padłam, gdy mi wywaliło takie brzydkie kuku na monitorze. A chyba nie chcesz się przyczynić do znacznego pogorszenia jakości moich poranków, co? ;>

*podeślij mi mailowo właściwą kombinację literek z łaski swojej ;)

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

już po

Święta dobiegły końca. Dałam się ponieść kuchennej energii produkując w tym roku trzy babki wielkanocne, dwa makowce (tak, tak, sama mieliłam mak!) i dwa serniki z rodzynkami. Mazurek też był, lecz wyszedł tak przeraźliwie słodki, iż osobiście nie byłam w stanie zjeść więcej niż jeden malutki kawałek. ;D 

Zły 'ludź' zabrał mi godzinę snu zmuszając do przestawienia zegarka nad czym bardzo ubolewam. Śniegu miałam i mam po kokardę. Królika ulepiłam, w poniedziałek porzucałam się nawet śnieżkami w ramach modyfikacji tradycji śmigusa-dyngusa. I to żadna ściema z okazji prima aprilis! Prawda najprawdziwsza :P